Feeds:
Wpisy
Komentarze

Archive for Wrzesień 2008

Pobudka, czy zmiana snu?

Kongresmeni się budzą, jak mają wydać 700 mld na operację, która w zasadzie ma na celu przeniesienia strat finansowych prywatnych firm na podatników.

Warto zaglądać na blog Financial Ninja, gdyż czasami wyciąga takie kwiatki:

Pani kongresmen robi jednak jedno niedopatrzenie. Ci co bankrutują w Ohio, to nie są właściciele domów. Jeżeli ktoś bierze kredyt na 100 % wartości domu i przez 3 lata nie zaczął nawet spłacać kapitału, to trudno go nazwać w jakimkolwiek stopniu właścicielem. Nic nie miał przed wzięciem kredytu i nic nie ma po sądownym ogłoszeniu bankructwa. No ale wiadomo, wyborcy, polityka etc.

W międzyczasie zbankrutowały Washington Mutual, Wachowia i National City.

WaMu padło wręcz podręcznikowo. Całe aktywa w kredytach i klienci którzy chcieli wypłacić 16,7 mld gotówki. W obecnej atmosferze na rynku międzybankowym, tylko samobójca pożycza kasę, gdyż każdy jest potencjalnym bankrutem.

Z innej baryłki, to polecam jeszcze reklamę wyciągnięta przez doxę. Teraz to się ją odbiera, jako brutalną groteskę, ale swego czasu to wyciskacz wzruszeń i postanowień, że ja też jestem tego warty:).

Koniecznie trzeba przeczytać epilog napisany przez doxę!

Znamienne jest to, że w reklamie przekonują się nawzajem „We can do this”. Istotnie, Ameryka zbudowała swą potęgę gospodarczą na właśnie takim podejściu. We can do this, we can do that. Od zgoła 40 lat coraz częściej jednak ich dewiza sprowadza się do „we can borrow for this”. I takie zdanie powinni do siebie mówić. No ale wtedy, country wide nie sprzedało by domu, a my przecież rzeczywistość odbieramy taką, jaka jest w telewizji.

Orwell, gdyby żył, pewnie stwierdziłby ze smutkiem, że nie miał racji, ale za to Huxley na pewno postawiłby mu kolejkę.

Read Full Post »

Wpis przeniesiony na nowy adres

.

Read Full Post »

Kolejny precedens, ale wpisujący się w trend precedensów.  Zgodnie z teorią oczekiwań, rynek będzie się do tego przyzwyczajał, a swoje działania dopasowywał. Ale rynek tłustych kotów, a nie drobnego przedsiębiorcy z Montany.

Co się tym razem wydarzyło? Ledwo człowiek odejdzie od klawiatury, a się dzieją rzeczy donioślejsze od przeszłych.

Henry Paulson i Ben Bernanke chcą otworzyć specjalny Trust (Trust w tym momencie ma tyle wspólnego z zaufaniem co krzesło z krzesłem elektrycznym). Owo dziwo wykupi wszelkie „złe długi” od instytucji, które będą mieć problemy. Kasę na ten cel będzie mieć przelaną od skarbu państwa, a skarb państwa ściągnie pieniądze z rynku sprzedając nowe obligacje za pomocą FED. Oczywiście Paulson mówi, że chce tylko dobra podatnika i robi minę, jakby chciał to wytłumaczyć.

I pewnie dopnie swego, bo już niedługo wszystkie te domy będą państwowe.

(swoją drogą, co za tupeciarze… na swoim znaku państwowym wypisują datę wejścia konstytucji USA w życie, a to co robią jest kompletnym zaprzeczeniem konstytucji !!!)

Jednak to co robi Paulson, może nie być pozbawione sensu. Wolny rynek w USA  był tylko w XIX wieku, a dziś już nie ma sensu udawać, że jest inaczej niż jest. Cała gospodarka oparta na państwowym pieniądzu musi się odbijać od malinowego boom’u do kryzysu. Problem w tym, że boomy i kryzysy są coraz większe i na kolejnych kryzysach coraz łatwiej jest się zabić.

I teraz przyjmijmy założenie że Ben razem z Henrym doszli do wniosku, że Party is over, i zaraz to wszystko padnie z dolarem i obligacjami na czele. Co się może stać?

Podążmy za prawem własności…

Skoro zadłużenie na końcu łańcuszka SIV’ów trzyma Azja, to jest nieciekawie. W końcu, jak już nikt nie będzie mógł im zwrócić kasy za SIV’y, to w ostateczności skorzystają z prawa przejęcia domów z hipotek, (SIV’y nie mają bezpośredniego prawa do poszczególnej hipoteki, ale jak się zrobi naprawdę gorąco to z masy spadkowej coś chińczycy na pewno ulepią – chyba, ze bez szemrania zaakceptuja setki mld strat.) czym rozwiążą problem przestrzeni życiowej dla swojego narodu 🙂 . Widok Chińczyków, przejmujących domy od Amerykanów jest stanowczo nie do zaakceptowania.

Zatem, co robić?

Ano stworzyć taki fundusz, który skupi te wszystkie SIV’y. Fundusz będzie miał kasę ze sprzedaży państwowych obligacji. Wypłacalność obligacji gwarantuje nie hipoteka, ale rząd. Łatwo można dojść do wniosku, że tym sposobem rząd przejmuje, kolejne dodatkowe ryzyko niewypłacalności. Tylko, że to rząd odtąd będzie miał zabezpieczenie na czymś realnym (domach i ziemi), a Chińczycy będą mieć tylko obietnicę zapłaty w dolarach od rządu. A jak już przyjdzie co do czego, to Ben ten cały dług może im wydrukować na jednym banknocie i im wręczyć.  Zapanuje niekontrolowana inflacja oczywiście, ale no to są amerykanie przygotowani… Już się pojawiają plotki, że ten kryzys na Wall Street zaaranżowała Al-Quida 😉

Czyli nic, tylko krzyknąć, że wszyscy jesteśmy Amerykanami, a Chińczycy niech się zastanowią, czy są po stronie osi zła, czy po jasnej stronie mocy.

Scenariusz szalony??? może.

Na koniec odpowiedź na pytanie „Czy ja przewiduje, że giełda USA wzrośnie?”

Ależ, oczywiście że wzrośnie… do samego nieba… dokładnie tak jak w Zimbabwe 🙂

………………………………………………………………………………………………

Kilka dni mnie nie będzie, a pewnie wiele rzeczy się wydarzy. Nie wiemy dokładnie jak ten nowy twór będzie funkcjonował. Jedno jest pewne. Skoro los dolara jest przesądzony, to idźmy za prawem własności.

Read Full Post »

Tym hasłem, nasz najlepszy chodziarz, reklamował ubezpieczenia emerytalne AIG Amplico Life. AIG doszła do bankructwa. Chyba nie o to chodziło P. Korzeniowskiemu.

AIG w ostatniej chwili zostało podtrzymane przy życiu dzięki pożyczce 85 mld usd od FED, pod zastaw 80 procent udziałów.

Trudno wywnioskować co się w zasadzie wydarzyło. Jedne serwisy mówią, że FED otrzymał w zabezpieczeniu te udziały, drugie, że FED pożyczył pieniądze rządowi i to rząd pożyczył AIG z zastawem na prawie całym majątku, a inne, że FED pożyczył a zastaw ma rząd. Serwisy mają skłonność do utożsamiania FED z rządem a jest ogromna różnica. Skarb Państwa to rząd, a FED to prywatna instytucja. Miejmy nadzieje że Bernanke (FED) i Paulson (UST) wiedzą, kto pożyczył, a kto ma udziały :). Precedens goni precedens i już trudno się w tym połapać.

W każdym razie oprocentowanie pożyczki wynosi 11,5 % i jest całkiem spore jak na niedawne warunki kredytowe w USA. Dodać należy, że AIG nie mogło zebrać z rynku potrzebnej kasy. Na ile procent rynek byłby skłonny pożyczyć bankrutowi i pod jaki zastaw? Na 60 % ? Na 100 %? Pod zastaw obligacji ?

FED, na ryzyko podatników i dolara pożyczył na 11,5%. I coraz więcej ryzykownych aktywów zawiesza na państwowych obligacjach. Aktywów, na które nie ma rynku !!! Stąd pytanie, jak długo będzie istniał rynek dla obligacji USA?

Generalnie, na rynku panuje atmosfera „Ecie pecie, kogo dzisiaj zmiecie”.

Bear Stearns został uratowany, przez przejecie przez GP Morgan, które zostało sfinansowane preferencyjną pożyczką od FED. Fannie and Freddie zostało znacjonalizowane przez emisje nowych akcji, kupionych przez rząd za pieniądze pożyczone od FED. Lehmannowi pozwolono zbankrutować, pewno żeby trochę rynek postraszyć, że nie każdy dostanie frukta z państwowej kiesy. AIG już jest za duże do bankructwa i pożyczono mu 85 mld USD na nierynkowy procent oczywiście. (Co muszą czuć osoby mające taką władzę, że decydują o losach tylu ludzi i takich pieniędzy?)

Dlaczego AIG nie mógł upaść. Tu pewną lekcje dają nam dwagrosze (cześć 1, część 2) o swapach przenoszących ryzyko. Jeżeli AIG zabezpieczało za dużą cześć rynku instrumentów SIV, to jego upadek spowoduje efekt domina. A my tu przecież do wyborów musimy dotrwać !!!

Jednak AIG, żeby nie być znacjonalizowane, musi pożyczkę szybko oddać. I dlatego musi sprzedać swoje aktywa, które jeszcze są coś warte. I prawdopodobnie sprzeda swoje spółki min w Polsce. I taki ubezpieczony w AIG Powszechne Fundusze Emerytalne, będzie niebawem przeniesiony do np. PZU. Sprzedać musi i to wszyscy na rynku wiedzą i sprzeda, ale o za wiele mniejsze pieniądze. Jest pod ścianą a to nie najlepszy punkt wyjścia w negocjacjach. O tym wie oczywiście PZU.

Lecz to jeszcze nie jest etap, gdzie tracimy emerytury.  Będziemy tracić na tym, w co te fundusze inwestują, ale to pewnie za jakiś czas.

Niedługo za to w USA będą mieć lekki problem, jak wytłumaczyć emerytom co się dzieje z ich składkami…

Read Full Post »

Read Full Post »

Dziś się tyle dzieje, że aż się nie wiem na czym się skupić. Oficjalne bankructwo Lehmana, ukryte bankructwo Merril Lynch poprzez wchłoniecie przez Bank of America (swoją droga, być może to kolejny bankrut), AIG zaczyna się wychylać z szafy i Washington Mutual nie może znaleźć źródła finansowania. Dużo, dużo się dzieje. Oglądam sobie trochę cnbc i cnn i aż głowa boli jak czerwone krawaty nie wiedza o co chodzi… wiją się w systemie, który sami stworzyli. A mogli posłuchać Petera Schiffa, który 2 lata temu tłumaczył im jak krowie na rowie w ten sposób:

wykład składa się z 8 części. (dzięki doxa za ten link)

Ci, co na końcu się z niego śmiali, dziś sprzątają swoje biurka. Czekamy na Citi Group i GM.

Ale to nie oni będą płacić, lecz nasze fundusze emerytalne.

W tym całym zamieszaniu warto zachować zimną głowę i zastanowić nad fundamentami, także dziś kontynuacja myśli o prawie własności a pieniądzu.

Czy na wolnym rynku, uczciwym jest pieniądz narzucony przez państwo?

Na uczelniach ekonomicznych tłucze się studentom do głowy modele konkurencji doskonałej, oligopolu, IS-LM, M*V=P*Q i przesuwa rozmaite wykresy, a nie wykłada się podstawowej rzeczy. Historii pieniądza i jego natury. I nie odpowiada na pytanie dlaczego dzisiejszy „pieniądz” jest usankcjonowany wbrew naturze pieniądza wybranego przez rynek. Co więcej w podręcznikach nie wskazuje się w ogóle, że jest jakaś różnica.

Przedstawiam książkę Murray’a Rothbard’a „Co rząd zrobił z naszym pieniądzem”.

Pod tym linkiem jest pierwszy rozdział książki wraz z przedmową.

Jest ona moim zdaniem punktem wyjścia do rozważań o pieniądzu i ekonomii jako takiej i powinna być czytana już na pierwszych zajęciach. I nie na uczelniach ekonomicznych ale w gimnazjach.

Jest napisana bardzo prostym językiem i nawet laik jest w stanie zrozumieć żelazną logikę profesora.

Bez przeczytania chociaż tego pierwszego rozdziału, trudno będzie zrozumieć kryzys, który dziś nabiera tempa i być może w ostateczności wyzwoli nas z monetarnego matrix’a.

Próbka tekstu poniżej.

Wszystko to może wyglądać na „odkrywanie Ameryki”, ale świat mógłby uniknąć wielu nieszczęść, gdyby ludzie w pełni zdawali sobie sprawę z tych prostych prawd. Na przykład prawie wszystkim wydaje się, że pieniądze są abstrakcyjnymi jednostkami jakiejś waluty przypisanej do określonego kraju. Podobnie ludzie myśleli nawet wówczas, gdy państwa stosowały „standard złota ”. Amerykańskie pieniądze to były dolary, francuskie – franki , niemieckie – marki itd. Wiedziano wprawdzie, że każda z tych walut była związana ze złotem, ale traktowano je jako samodzielne i niezależne i dlatego poszczególne kraje bez trudu „odeszły od standardu złota”. Tymczasem wszystkie te nazwy były nazwami jednostek wagowych złota lub srebra.

Oraz kilka akapitów z przedmów Mateusza Machaja i Llewellyn H. Rockwell’a

Profesor Rothbard dowodzi, że rząd zawsze i wszędzie pozostawał wrogiem mocnego pieniądza. Rząd i uprzywilejowane grupy interesu za pomocą karteli bankowych i inflacji grabią dochody ludzi, osłabiają wartość pieniądza na rynku oraz powodują recesje i depresje. Główny nurt ekonomii zaprzecza tym faktom lub je lekceważy. Koncentruje się niezmiennie na „najlepszych” rozwiązaniach w obrębie polityki pieniężnej. Czym powinien kierować się Fed? Wskaźnikiem PKB (produktu krajowego brutto)? Stopami procentowymi? Krzywą dochodowości? Wartością dolara w innych walutach? Indeksami towarowymi? Profesor Rothbard powiedziałby, że rozważanie tych czynników zakłada istnienie centralnego planowania, a ono właśnie stanowi źródło zła, które zalęgło się w systemie monetarnym. Oby ta książka dotarła do wszystkich i żeby w momencie wystąpienia kolejnego kryzysu monetarnego Amerykanie mogli zaprotestować przeciwko temu, co rząd wyprawia z naszymi pieniędzmi.

Rothbard rozpatruje biznes bankowy z punktu widzenia praw własności, które jego zdaniem nie powinny być naruszane przez żaden rodzaj biznesu, tym bardziej przez biznes finansowy. Depozyty bankowe są tytułem własności do pieniądza, więc zgodnie z prawem własności powinny być pokryte w 100% rezerwami. Ponieważ klienci mają prawo do wypłacenia pieniądza w każdej chwili, banki nie mogą emitować dodatkowych depozytów, tworzonych niejako z powietrza. Kiedy dopuszczają się tej czynności, produkują tytuły własności do nieistniejących dóbr – emitują banknoty z teoretycznym pokryciem, ale praktycznie tego zabezpieczenia nie ma. Stąd „system rezerw cząstkowych” powinien zostać uznany za sprzeczny z zasadą poszanowania prawa własności.

Rothbard obala także w książce mit „niezależnego banku centralnego”, którego celem ma być rzekomo „walka z inflacją”. Historycznie patrząc, inflacja i powodowane nią systematyczne wzrosty cen, stały się poważnym problemem dopiero po powstaniu banków centralnych. Wcześniej zjawisko to było znikome lub nie występowało wcale. Największy okres inflacji to czasy „niezależności banków centralnych”, które w całości sterują rynkiem pieniężnym i produkują pieniądza z powietrza, finansujący wydatki budżetowe państwa. Banki centralne powstają bowiem po to, aby umożliwić państwu regulacje rynku pieniężnego i produkowanie środka wymiany na swoje potrzeby. Gdyby rynek pozostał wolny, problem inflacji w ogóle by nie występował.

I zakończenie rozdziału II

W przypadku pieniędzy, podobnie jak w przypadku innych obszarów działalności człowieka, „wolność jest matką a nie córką ładu”.

Read Full Post »

Krótko i na temat – to kolejny bankrut, który nie za bardzo może już pożyczać.

Sprawa w zasadzie nie wyszła by na wierzch, gdyby nie odrzucenie przez koreański bank rozwoju oferty kupna aktyw Lehmana. Jak zwykle chodziło o hipoteczne instrumenty inwestycyjne, tym razem rynku brytyjskiego.

Nagle, jakby nigdy nic okazało się, że Lehman Brothers, czwarty co do wielkości bank inwestycyjny w Stanach, wcale nie jest taki fajny. W przeciągu paru dni pojawiło się kilka opcji radzenia sobie z problemem spadających akcji. A to kolejna nacjonalizacja, a to kupno przez GP Morgan, szukano też nabywcy w Deutsche Bank. Niezłe tempo jak na dwa dni działania banku. Na razie sytuację mamy taką, że Lehman może sobie pożyczać od FED’u tyle, ile sobie chce na mocy „Discount window” i szuka nabywcy na cały bank. I pomyśleć, że zaczęło się od kilku domów w Brytanii.

Zobaczmy co też w bilansie siedzi. (jak czytać bilans pisałem pod tym linkiem)

Na marginesie dziennikarze pierwsze co powinni robić przy takich sytuacjach, to patrzeć właśnie na bilans i przepływy pieniężne, zamiast bajdurzyć o testowaniu dołka, atakowaniu wsparcia, formacji potrójnej głowy, czarnych świecach i naporu niedźwiedzi.

Aktywa

Pasywa

Główną pozycją w aktywach to „Long Term Investment” czyli w większości nasze ulubione zrestrukturyzowane instrumenty inwestycyjne rynku hipotecznego. 563 mld dolarów to niezła sumka kredytów udzielonych bezrobotnym ludziom (dla banku kredyt udzielony klientowi to aktywo). Finansowanie aktywów w 96 procentach pochodzi z długu – niezły lewar.

Inaczej jak w przypadku General Motors, Lehman Brothers mają jeszcze jakiś majątek własny. Co prawda tylko 4 procent tj 26 mld usd ale mają.

Jednak czy na pewno?

I w tym jest cała zabawa, bo owe 563 mld aktyw może być rzeczywiście warte np. tylko 200 mld. I wtedy 363 mld księgują jako straty, a kapitał własny nurkuje do ujemnej cyfry minus 337 mld. O to chodzi w głównej mierze w kryzysie subprime. Nikt tak naprawdę nie wie ile są warte kredyty udzielane na domy za 500 000 usd, które teraz kosztują 200 000 usd. A jak nie wiadomo ile są warte aktywa to nie wiadomo, czy Lehman Brothers jest cokolwiek warte.

Ci panowie z Lehmana taż nie wiedzą:

Była szansa inwestycyjna dla Lehaman’a 3 lata temu. Zamiast płacić grube miliony za zabezpieczenia swoich kredytów do Fannie Mae, wysłać to całe piętro na delegacje do Alabamy, żeby sobie pooglądali takie domy jak np ten i stwierdzili czy kupili by to za własne oszczędności po cenie wywoławczej. Dziś dowiadują się o tym na takich żałosnych zebraniach, co 3 lata temu było widać gołym okiem. Ale skoro nikt z nich nie opuszczał swego biura, które jest na tak prestiżowym piętrze, w tak prestiżowej dzielnicy…

Żelazna zasada zarządzającego:

If You Don’t Go, You Don’t Know.

*************************************************************

Polecam artykuł na cnbc – Link

W szczególności fragment

The end result of the global economic slowdown may be the U.S. announcing national bankruptcy as the government cannot afford the bailouts that it promised and the market will not bail out the government

Read Full Post »

Dziś mało ludzi rozumie prawo własności. Oczywiście wiemy, że jak jest nasz samochód, albo dom z dziada pradziada, to jest nasz. I mamy do tego prawo własności. Takie rozumienie przemawia do każdego. Ale czy rozumiemy prawo własności do pieniędzy? A to ci dopiero przewrotne pytanie. Moje pieniądze i innym od nich wara !!!

Ale… Co to są pieniądze? Spójrzmy na obojętnie jaki banknot NBP i przeczytamy tam, że jest on „prawnym środkiem płatniczym w Polsce”. I jest to prawdą. Jest on środkiem płatniczym, ale nie pieniądzem! Gdyby był pieniądzem to nie trzeba by było pisać takich zapewnień. Pieniądze od początku historii same w sobie reprezentowały jakąś wartość. Kiedyś to były kozy, krowy, zboże. Z czasem, w toku ewolucji handlu, metale szlachetne stały się najbardziej wygodnym pieniądzem. Były łatwe do przenoszenia i niewielka ich waga reprezentowała dużą wartość. Złoto, srebro czy miedź, byłymi dobrami rzadkimi i w każdej kulturze reprezentowały za sobą siłę nabywczą. Idealny materiał na pieniądz. I w tym przypadku rozumienie prawa własności nie nastręczało większych problemów. Moje złoto w kieszeni jest moje i innym nic do tego.

Pierwsze problemy zaczęły się wtedy, gdy potrzeby wydatkowe władców przekraczały możliwości ich własnego skarbca. Jeżeli w skarbcu miał 1000 talentów, a musiał wydać 1200 talentów to miał problem. Ale problem do rozwiązania !!! Wystarczy zamiast srebra czy złota dodać trochę miedzi czy cyny i mamy nowy pieniądz. Oczywiście, zwiększała się podaż pieniądza („złota” czy „srebra”) i wszystkie monety traciły na wartości. A w zasadzie nie wszystkie, ale tylko te nowo wypuszczone – te sfałszowane. Oryginały wychodziły z użycia, ponieważ były bardziej wartościowe. Stąd powiedzenie, że gorszy pieniądz wypycha lepszy. Jednak powstaje pytanie, czy prawo własności do pieniędzy zostało zachowane ? Król posiadł zdolność kupienia dóbr za 1200 talentów a nie za 1000, które faktycznie posiadał. Czy posiadacze szczerego złota w talentach, nie byli przez to pozbawieni części swojej siły nabywczej? W końcu dopiero po jakimś czasie, zorientowano się w fałszerstwie. Czy prawo własności zostało zachowane? Czy nie jest tak, że ten kto pierwszy posiadł sfałszowany pieniądz był w przewadze?

Dziś pieniądz, a w zasadzie środek płatniczy, nie jest oparty na jakimkolwiek dobrze rzadkim. Dzisiejsze 100 dolarów jest warte tyle co papier, farba drukarska i wiara, ze jest to warte 100 USD (cokolwiek to znaczy). I teraz pytanie… jeżeli USA zwiększają podaż pieniądza w tempie 16 procent rocznie (NBP zresztą jest niewiele gorsze), to czy nie wpływa to na zakłócenie prawa własności w stosunku do obecnych posiadaczy pieniędzy? Zwiększanie podaży pieniądza to właśnie źródło inflacji, która dziś jest mierzona tak, jak ten co mierzy sobie zażyczy, a prawdziwej przyczyny nie pokazuje. Tak jak w czasach starożytnych inflacja pieniądza była spowodowana jego psuciem (poprzez zastępowanie w stopie złota, np. miedzią), tak dziś psuje się pieniądze, jego drukowaniem, czy jak kto woli wystawianiem długu bez pokrycia. I to robią dzisiejsze rządy. I dokładnie jak za czasów starożytnych, uprzywilejowaną grupą są ci, którzy pierwsi te pieniądze dostają.

A kto dziś najwięcej zyskuje? Sprzedawcy ruder za 500 000 dolarów w USA. Mogą sobie za to sfinansować kawał niezłej konsumpcji importowanej z Chin za dług zaciągnięty przez kupca jego domu. Kupiec oczywiście właśnie bankrutuje, ale kogo to obchodzi skoro i tak nic nie miał. Traci znowu Chińczyk, który udzielił tego kredytu, a właściwie pokrył dług, który obniża wartość dolara. I tracą wszyscy właściciele dolarów. A kto posiada dolary? Cały świat w rezerwach walutowych. I czy prawo własności jest zachowane? Czy jest to moralne?

W niedziele nastał moment historyczny. Często ostatnio się takie zdarzają. USA nacjonalizują za 200 mld USD, czyli w zasadzie za dług, pochodzący z „poszerzenie bilansu FED” lub z długu zagranicznego, Fannie Mae i Freddie Mac. Firmy które zamiast zbankrutować są ratowane. Posiadają hipoteki na wartość 12 bilonów dolarów (ang. trillions), czyli na prawie cały PKB USA. I teraz pytanie. Czy finansowanie z kieszeni podatników USA i zagranicznych inwestorów, głupotę ludzi mających kredyty niemożliwe do spłacenia, jak i ludzi, którzy tych kredytów udzielili, nie narusza przypadkiem prawa własności?

Co by się stało, gdyby polski rząd ratował firmy Pana K. lub G. czy S. za pieniądze podatnika. Lincz premiera. W USA, podobno bastionie wolności, jest to możliwe. Wszystko do czasu.

Ps. czy ktoś może wie, dlaczego kiedyś uncja złota była warta 20 dolarów a dziś 800? Przecież logicznie patrząc, skoro złota przybywa na świecie (wskutek wydobycia) w tempie 2 % rocznie, to o tyle powinno tanieć 😉

Read Full Post »