Temat kredytów subprime zaczyna się rozkręcać i pewnie pozwolę sobie skreślić kilka wpisów na ten temat w przyszłości, także warto krótko i na schemacie wyjaśnić co to takiego jest. Kredyt subprime, a właściwie pożyczka, to pożyczka bardzo dużego ryzyka, udzielana osobom, które w Polsce miały by trudności z uzyskaniem 100 pln od Providenta. Rzućmy schemat, który jest tłumaczeniem amerykańskiego odpowiednika, żeby zrozumieć, jak to działało:
Krok 1. Pożyczkobiorca dostaje pożyczkę od pożyczkodawcy. Może się to odbyć za pomocą pośrednika sprzedaży hipotek (Pamiętacie, jak jakieś 8 lat temu, wszędzie można było spotkać sprzedawców polis emerytalnych pewnej stacji telewizyjnej? To właśnie tacy pośrednicy). W wielu przypadkach pożyczkodawca jak i sprzedawca hipotek nie ma już dalej kontaktów w pożyczającym. Zarabiają prowizje i szukają innych chętnych.
Krok 2. Pożyczkodawca sprzedaje pożyczkę do emitenta (nazwa umowna…. Może to być większa firma zajmująca się obrotem hipotek lub bank). Pożyczający zaczyna płacić miesięczne raty poprzez pośrednika (firma zbierająca wszystkie raty) do emitenta.
Krok 3. Emitent sprzedaje papiery wartościowe inwestorom. Gwarant emisji papierów wartościowych uwierzytelnia sprzedaż, agencja rate’ingowa ocenia bezpieczeństwo kredytowe papierów. Może być uzyskane wzmocnienie wiarygodności kredytowej emitowanych papierów wartościowych, poprzez zabezpieczenie jej np innymi pakietami papierów wartościowych takiego samego typu (np. przez inny bank). Powstaje SIV – Structured Investment Vehicle, co na polskie znaczy, zestrukturyzowany instrument inwestycyjny.
Krok 4. Pośrednik zbiera miesięczne raty od pożyczkodawcy i wpłaca je do emitenta. Pośrednik i kurator zarządzają nie spłacanymi ratami zgodnie z pooling and service agreement.
Niezłe zamieszanie, na pierwszy rzut oka… To co jest najśmieszniejsze w tym, to fakt przeistoczenia pożyczki udzielanej osobom nie mającej zdolności kredytowej w zestrukturyzowany instrument inwestycyjny.
Pożyczek udzielano nawet nielegalnym imigrantom… a co tam, skoro zabezpieczeniem jest hipoteka na domie, który co roku zyskuje na wartości. Taką pożyczkę to można i diabłu udzielić 🙂
Ale czasy się zmieniły.. dziś już wiadomo, ze spróchniała rudera nie jest warta pół miliona USD. Domy potaniały o połowę a stopy procentowe wzrosły. Pożyczkobiorcy okazali się niewypłacalni. I patrząc na koniec łańcuszka możemy rozpoznać, kto na to wszystko kasę wyłożył i wszystko stracił… Inwestorzy.
Ale zanim zaczniemy się śmiać w rubasznym stylu, pomyślmy kto może być tym tajemniczym inwestorem. Czy aby nie nasz bank za rogiem, gmina czy – o zgrozo – nasz fundusz emerytalny???
Amerykanie umieją ważyć piwo i też umieją je wyeksportować… przynajmniej częściowo.
Esencja amerykanizmu ale akurat amerykanom się nie dziwie oni lubią sobie dmuchać bańki spekulacyjne 🙂 . Bardziej martwi mnie to co się dzieje a raczej działo w PL chociaż to nie to samo co w USA to nagle w 2004/2005 banki zaczęły udzielać kredyty każdemu i na każdą sumę co wywindowało ceny nieruchomości o ponad 100% w 3 lata i po 3 latach bumu mało kogo stać na mieszkanie a ceny stoją w miejscu
[…] z tym że płaci za nie długiem. Nie ważne, czy trafiają do nas obligacje amerykańskie, czy SIV’y, czy papiery dłużne firm amerykańskich. To jest zapłata za towary tak samo jak zapłata w […]