Dziś mało ludzi rozumie prawo własności. Oczywiście wiemy, że jak jest nasz samochód, albo dom z dziada pradziada, to jest nasz. I mamy do tego prawo własności. Takie rozumienie przemawia do każdego. Ale czy rozumiemy prawo własności do pieniędzy? A to ci dopiero przewrotne pytanie. Moje pieniądze i innym od nich wara !!!
Ale… Co to są pieniądze? Spójrzmy na obojętnie jaki banknot NBP i przeczytamy tam, że jest on „prawnym środkiem płatniczym w Polsce”. I jest to prawdą. Jest on środkiem płatniczym, ale nie pieniądzem! Gdyby był pieniądzem to nie trzeba by było pisać takich zapewnień. Pieniądze od początku historii same w sobie reprezentowały jakąś wartość. Kiedyś to były kozy, krowy, zboże. Z czasem, w toku ewolucji handlu, metale szlachetne stały się najbardziej wygodnym pieniądzem. Były łatwe do przenoszenia i niewielka ich waga reprezentowała dużą wartość. Złoto, srebro czy miedź, byłymi dobrami rzadkimi i w każdej kulturze reprezentowały za sobą siłę nabywczą. Idealny materiał na pieniądz. I w tym przypadku rozumienie prawa własności nie nastręczało większych problemów. Moje złoto w kieszeni jest moje i innym nic do tego.
Pierwsze problemy zaczęły się wtedy, gdy potrzeby wydatkowe władców przekraczały możliwości ich własnego skarbca. Jeżeli w skarbcu miał 1000 talentów, a musiał wydać 1200 talentów to miał problem. Ale problem do rozwiązania !!! Wystarczy zamiast srebra czy złota dodać trochę miedzi czy cyny i mamy nowy pieniądz. Oczywiście, zwiększała się podaż pieniądza („złota” czy „srebra”) i wszystkie monety traciły na wartości. A w zasadzie nie wszystkie, ale tylko te nowo wypuszczone – te sfałszowane. Oryginały wychodziły z użycia, ponieważ były bardziej wartościowe. Stąd powiedzenie, że gorszy pieniądz wypycha lepszy. Jednak powstaje pytanie, czy prawo własności do pieniędzy zostało zachowane ? Król posiadł zdolność kupienia dóbr za 1200 talentów a nie za 1000, które faktycznie posiadał. Czy posiadacze szczerego złota w talentach, nie byli przez to pozbawieni części swojej siły nabywczej? W końcu dopiero po jakimś czasie, zorientowano się w fałszerstwie. Czy prawo własności zostało zachowane? Czy nie jest tak, że ten kto pierwszy posiadł sfałszowany pieniądz był w przewadze?
Dziś pieniądz, a w zasadzie środek płatniczy, nie jest oparty na jakimkolwiek dobrze rzadkim. Dzisiejsze 100 dolarów jest warte tyle co papier, farba drukarska i wiara, ze jest to warte 100 USD (cokolwiek to znaczy). I teraz pytanie… jeżeli USA zwiększają podaż pieniądza w tempie 16 procent rocznie (NBP zresztą jest niewiele gorsze), to czy nie wpływa to na zakłócenie prawa własności w stosunku do obecnych posiadaczy pieniędzy? Zwiększanie podaży pieniądza to właśnie źródło inflacji, która dziś jest mierzona tak, jak ten co mierzy sobie zażyczy, a prawdziwej przyczyny nie pokazuje. Tak jak w czasach starożytnych inflacja pieniądza była spowodowana jego psuciem (poprzez zastępowanie w stopie złota, np. miedzią), tak dziś psuje się pieniądze, jego drukowaniem, czy jak kto woli wystawianiem długu bez pokrycia. I to robią dzisiejsze rządy. I dokładnie jak za czasów starożytnych, uprzywilejowaną grupą są ci, którzy pierwsi te pieniądze dostają.
A kto dziś najwięcej zyskuje? Sprzedawcy ruder za 500 000 dolarów w USA. Mogą sobie za to sfinansować kawał niezłej konsumpcji importowanej z Chin za dług zaciągnięty przez kupca jego domu. Kupiec oczywiście właśnie bankrutuje, ale kogo to obchodzi skoro i tak nic nie miał. Traci znowu Chińczyk, który udzielił tego kredytu, a właściwie pokrył dług, który obniża wartość dolara. I tracą wszyscy właściciele dolarów. A kto posiada dolary? Cały świat w rezerwach walutowych. I czy prawo własności jest zachowane? Czy jest to moralne?
W niedziele nastał moment historyczny. Często ostatnio się takie zdarzają. USA nacjonalizują za 200 mld USD, czyli w zasadzie za dług, pochodzący z „poszerzenie bilansu FED” lub z długu zagranicznego, Fannie Mae i Freddie Mac. Firmy które zamiast zbankrutować są ratowane. Posiadają hipoteki na wartość 12 bilonów dolarów (ang. trillions), czyli na prawie cały PKB USA. I teraz pytanie. Czy finansowanie z kieszeni podatników USA i zagranicznych inwestorów, głupotę ludzi mających kredyty niemożliwe do spłacenia, jak i ludzi, którzy tych kredytów udzielili, nie narusza przypadkiem prawa własności?
Co by się stało, gdyby polski rząd ratował firmy Pana K. lub G. czy S. za pieniądze podatnika. Lincz premiera. W USA, podobno bastionie wolności, jest to możliwe. Wszystko do czasu.
Ps. czy ktoś może wie, dlaczego kiedyś uncja złota była warta 20 dolarów a dziś 800? Przecież logicznie patrząc, skoro złota przybywa na świecie (wskutek wydobycia) w tempie 2 % rocznie, to o tyle powinno tanieć 😉
A ile w „międzyczasie” przybyło istot ludzkich generujących popyt na to złoto?
Zgadza się, jest to pewien kontrargument tak samo jak „wzrost szybkości obiegu pieniądza” jak i wzrostu samej gospodarki.
Czyli implikacje monetarystycznej formuły m*v=p*q
Niedługo zmierzę się z tym w wpisie gdzie będę polecał książkę Rothbarda, która o tym traktuje.
Niestety nie da się tego przedstawić w jednym komentarzu. Także cierpliwości
[…] W tym całym zamieszaniu warto zachować zimną głowę i zastanowić nad fundamentami, także dziś kontynuacja myśli o prawie własności a pieniądzu. […]
Bardzo fajny blog. Gratuluje i proponuje wymiane linków:
lemansa.wordpress.com
pzdr
Syriusz
[…] wrzesień 23, 2008 autor Adam Duda To jest zastanawiające że jeszcze 100 lat temu wiedzieliśmy o pieniądzu wszystko, a dziś nie zastanawiamy się nad tym co to jest i skąd pochodzi. Jednak, trzymając w ręku banknot, trudno nie zadać sobie pytania co właściwie sprawia, że jest on coś warty. Te rozważania już podejmowałem przy pomocy pierwszego rozdziału książki Rothbarda „Co rząd zrobił z naszym pieniądzem” oraz wpisu o prawie własności i F&F. […]
[…] W chwili obecnej nie ma praktycznie nigdzie na świecie wolnego rynku. Wolny rynek opiera się na wolności i poszanowaniu praw własności. W systemie pustego pieniądza, prawo własności do siły nabywczej nie jest zachowane. […]
[…] To jest zastanawiające że jeszcze 100 lat temu wiedzieliśmy o pieniądzu wszystko, a dziś nie zastanawiamy się nad tym co to jest i skąd pochodzi. Jednak, trzymając w ręku banknot, trudno nie zadać sobie pytania, co właściwie sprawia, że jest on coś warty. Te rozważania już podejmowałem przy pomocy pierwszego rozdziału książki Rothbarda „Co rząd zrobił z naszym pieniądzem” oraz wpisu o prawie własności i F&F. […]
[…] To jest zastanawiające że jeszcze 100 lat temu wiedzieliśmy o pieniądzu wszystko, a dziś nie zastanawiamy się nad tym co to jest i skąd pochodzi. Jednak, trzymając w ręku banknot, trudno nie zadać sobie pytania, co właściwie sprawia, że jest on coś warty. Te rozważania już podejmowałem przy pomocy pierwszego rozdziału książki Rothbarda „Co rząd zrobił z naszym pieniądzem” oraz wpisu o prawie własności i F&F. […]
[…] pierwszego rozdziału książki Rothbarda „Co rząd zrobił z naszym pieniądzem” oraz wpisu o prawie własności i F&F.Chciałem tu jeszcze opisać pewien rys historyczny psucia pieniądza, ale nagłe przyspieszenie […]
[…] pierwszego rozdziału książki Rothbarda „Co rząd zrobił z naszym pieniądzem” oraz wpisu o prawie własności i F&F.Chciałem tu jeszcze opisać pewien rys historyczny psucia pieniądza, ale nagłe przyspieszenie […]
Simply wish to say your article is as astonishing. The
clarity in your post is just cool and i can assume you are an expert
on this subject. Fine with your permission allow me to grab your RSS feed
to keep up to date with forthcoming post. Thanks a million and please keep
up the gratifying work.
I’m really impressed with your writing skills and also with the
layout on your weblog. Is this a paid theme or did you modify
it yourself? Either way keep up the nice quality writing, it is
rare to see a great blog like this one these
days.
http://mficcorp.com
Hi there to every body, it’s my first pay a visit of this blog; this
website carries amazing and actually excellent material in support of
visitors.