Mialem wczoraj dyskusje z kolega z Irlandii ktoremu zarzucilem ze idzie sciezka wytarta przez mainstream’owa ekonomie gdyz twierdzil iz inflacja jest pozytywnym zjawiskiem bo dzieki niej sie bogacimy tzn. widoczny jest wzrost naszych pieniedzy (jak dla mnie to tylko iluzja no ale jezeli ceny ida w gore a my cos sprzedajemy to rzeczywiscie mozna odniesc takie wrazenie 🙂 )
Staralem sie mu wytlumaczyc ze istotniejsza jest sila nabywacza pieniadza niz to ile miejsc po przecinku ma i prawdopodobnie za kilka lat USA moze sie wlasnie o tym przekonac 🙂
Co jednak mnie zastanawia to pytanie jakie zadal a ktore brzmi tak:
Skoro Chiny (najwieksze rezerwy dolarowe na swiecie) caly czas wyprzedaja dolary to do spolki z prasa drukarska FED’u powinno to zmniejszac wartosc dolara a jak widzimy aktualny trend jest odwrotny ? Dlaczego ?
P.s.
Wiem ze proces deflacji moze byc spowodowany brakiem zaufania miedzy bankami amerykanskimi i wszelka „kase” trzymaja dla siebie co ogranicza dostep dolara do rynku ale czy to wystarczajacy powod ?
Dzieki za skomentowanie artykulu, ktory przeslalem. Jestem niemal takiego samego zdania jak TY, ze Krugman to urzednik od polityki fiskalnej, a Friedman od monetarnej. W szczegolnosci artykul jest o tym drugim, bardzo dobrze go wypunktowales w zakresie polityki monetarnej-np. zwiekszanie o staly procent podazy pieniadza-decyzja urzednicza, tylko, ze nie ustalana widzimisie na kazdym posiedzeniu FED, czy RPP, lecz na poczatku-ok wiec zwiekszamy podaz kazdego roku o 3%-oczywiscie w „krotkim okresie” moze orkiestra grac, ale w „dlugim” to przynajmniej ja nie potrafie powiedziec jakie bedzie mialo konsekwencje. (A propos jest to taka decyzja jaka UE zastosowala w stosunku np. do deficytu-nie przekraczac 3%-czy ktos wie dlaczego?)
Krugman slusznie punktuje, ze polityka monetarna przynajmniej FED-u sie wyczerpuje, co mozna zrobic, gdy jest juz bliska zera stopa procentowa ustalana przez ta instytucje, a banki inaczej wyceniaja ta stope-patrz: wysokie wskazniki LIBOR-u. Oczywiscie teraz pozostaje tylko polityka fiskalna-kroliczek Krugmana, aby moc pobudzic gospodarke.
Pozostaje jednak jak slusznie zauwazyles niesprawiedliowosc w systemie pieniadza pustego, ale wystapi ona rowniez w momencie, naglego czy uprzedzonego wprowadzenia standardu zlota-zmieni to dystrybucje bogactwa, a insiderzy(urzednicy, politycy, bankierzy-w sumie ludzie odpowiednio wczesniej poinformowani) to szczegolnie na tym zyskaja.
Oczywiscie ten blog i kilka innych podzialal na bylego studenta ozywczo, ale jednak nie przekonal do tej pory do twierdzen szkoly austriackiej-glownie z braku wiedzy na jej temat. Mam nadzieje, ze do konca tego roku uzupelnie chociaz czesc wystepujacej luki.
W ramach dokształcania nabyłem (drogą kupna w taniej książce) podręcznik SGH o teorii pieniadza. Jest tam prezentowane podejście do pieniądza różnych szkół. Po przeglądnięciu muszę stwierdzić, że nie ma żadnej teorii pieniądza. Te różne szkoły to po prostu jakieś sekty, które przyjęły jakieś założenia i podają je „na wiarę”. Nic z tych założeń nie wynika, nic nie można wnioskować jak w typowych naukach, a naukowe metody badawcze nie istnieją. Te „nauki” nie odpowiadają na najprostsze pytania. Np. jak przy powiązaniu pieniądza ze złotem rozwiązać problem kredytu (na %) i pieniądza elektronicznego. Przecież nie chcemy rezygnować z wygodnej formy zdalnego płacenia. Czy ktoś ma jakiś link do literatury, która w sposób spójny i logiczny zdefiniuje pieniądz i opisze system jego stosowania we współczesnym świecie (a nie będzie prezentował historii). Dochodzę do wniosku, że finanse to sztuka i żydzi są w tym najlepsi (jak murzyni w biegach:).
Moge sie mylic, ale wydaje mi sie, ze tym razem nie doceniasz Friedmana. Zacznijmy od konca. Piszesz:
„Miltonie, to po co właściwie FED? […] Naiwnością jest też podejście, że urzędnicy, a więc de facto politycy, zostawią takie narzędzie w spokoju. ”
Co na to Friedman:
„Most of my own work dealing with public policy has had the same character of proceeding as if I were addressing governmental officials selflessly dedicated to the public interest. I have attempted to persuade the Federal Reserve System that it was doing the wrong thing and it ought to adopt a different policy. This time was ill-spent because the public-interest characterization of government is basically flawed…. […] They too aim to serve their own interest […] The Federal Reserve System puts a great deal of power in the hands of a few people and it is so constructed that it has been in their self-interest to pursue a policy which, I believe, has been very harmful for the public rather than helpful…. Clearly, it was not in the self-interest of the Federal Reserve hierarchy to follow the hypothetical policy [proponowana przez niego]. It was therefore a waste of time to try to persuade them to do so.”
1. Czy Friedman byl rzeczywiscie tak naiwny, jak twierdzisz?
2. Czy Friedman byl zwolennikiem banku centralnego jako takiego?
„Samo stałe zwiększanie podaży pieniądza kłóci się z friedmanowską teorią racjonalności oczekiwań.”
3. Zaraz zaraz, wydaje mi sie, ze Friedmann chcial zwiekszania ILOSCI pieniadza, a nie PODAZY, jak piszesz kilkakrotnie. Jesli chodzi o podaz, to wprost przeciwnie – chcial, zeby byla stala i nie podlegala „arbitralnym działaniom urzędników państwowych”, jak sam piszesz. Czy sie myle?
4. (A jesli sie nie myle, to) Przy stalej podazy jestes w stanie dokonac dokladnych przewidywan, wiec gdzie tu sprzecznosc z teoria racjonalnych oczekiwan?
Sorry, ale musze na razie przerwac pisanie, a poniewaz do tego kompa nie bede mial dostepu do wieczora, wysylam taki niepelny komentarz.
Strzał na dolarze był rzeczywiście imponujący. W mojej opinii jednak szybko zejdziemy do dawnego poziomu (jeżeli oczywiście system sie nie zapadnie w spirali deflacji).
Dlaczego?
moje obserwacje są takie:
– Zmasowany zakup dolarów nie był wynikiem jakiegoś niesamowitego eksportu USA. przeciwnie. Wynikało to z próby krycia strat w USA tym co sie jeszcze ma za granicą.
– Inwestorzy uznali że bezpieczną przystanią są obligacje USA (to oczywiście absurd, ale tak uznali) dlatego co można to inwestowano w obligacje. stąd przy zwiększonej emisji długu rentowność obligacji malała.
– Kursy IMVHO wrócą niedługo na dawne poziomy. Wymiana walut na dolary – ogromna – odbywała się wtedy kiedy rynek forex było mało płynny. zresztą jaki rynek by nie zareagował na tak zmasowany odwrót z emerging markets. wiadomo jak w krótki czasie kupuje bardzo dużo to cena rośnie błyskawicznie. po uspokojeniu, i gdy juz nie bedzie szału ceny wrócą nawet przy małym obrocie…
Kto wie jak się kupuje spółki na giełdzie i wyciąga indeks np przed zamknięciem kontratów terminowych to wie jak to działa. w godzine można zmasowanym wolumnem wymieść wszsytki zlecenia sprzedaży w góre. lecz następnego dnia kilka transakcji może przywrócić stary kurs. Nie zgadza się natomiast z komentatorami, którzy mówią że potrzeba tyle samo kapitalu z powrotem żeby przywrócić stary kurs. Nie mw w tym logiki IMO.
Co do chin, to chiny nie trzymają rezerw w dolarach tylko w obligacjach denominowanych w dolarach. masz jakiś link o tym że się pozbywają dolarów?? czy obligacji?? oprócz tego że kupują od rosji rope?
At Hes
Książek jest dużo i wiele z nich to jeden wielki crap.
Chyba trafiłeś na taką.. podaj autora.
jedną polecałem tutaj na stronie i gość tłumaczy naturę pieniądza od czasów plemiennych do dziś. kosztuje jakies 30 pln czyli 3 piwa w pubie 🙂
Co do lichwy czy kredytu to nie wiem o co chodzi… chyba nie twierdzisz że na procent od kredytu potrzebne są jakieś „nowe” pieniadze, jak twierdzą niektórzy spiskowcy 🙂
karty debetowe niesamowicie ułatwiają potencjalny obrót złotem… nie trzeba przecież nosić ze sobą złota czy papierków poszczególnych banków. wystarczy że banki miedzy sobą przesuwają odpowiednie ilość złota na podstawie transkacji z kart. Ty płacisz kartą powiedzy 1,234567 grama złota. bank zbiera to wszsytko do kupy i przesuwa pomiędzt różnym rachunkami, ewentualnie uznaje konto innego bank (składu). fizycznie sobie mogą przesuwać tak jak chcą
książka zła jest też dobra. wiesz przynajmniej co chcesz mieć wyjaśnione. Ekonomia to nie religia… nie można jej brać na wiarę. Trzeba szukać odpowiedzi 🙂
No wlasnie skoro ekonomia to nie religia, to dajmy jeszcze raz glos Krugmanowi(aby sobie wyostrzyc pole widzenia i byc ucziwym wobec samych siebie, ze potrafimy-przynajmnie w przyszlosci powiedziec(bo wiemy), ze austr. szkola ekonomii najlepiej opisuje procesy gospodarcze), tym razem w ataku w zasadzie bezposrednio na austriacka szkole ekonomii:
(znalezione na blogu Instytutu Misesa kryzys; tekst w jezyku angielskim)
Nie odnosi sie on bezposrednio do takich twierdzen austr. szkoly ekon. jak pieniadz, ale atakuje z innej strony-od teorii cyklu i zwiazanych z nia efektow-szczegolnie bezrobocia, napomyka tez o zlych decyzjach ekonomicznych-zlych pozyczkach. Oczywiscie artykul jest za krotki na to, aby zdeprecjonowac austr. szkole ekon., ale zawsze to jakis wstep do dyskusji na przyszlosc.
Co do informacji ze Chiny wyprzedaja swoje rezerwy dolarowe to znalazlem tylko materialy sprzed 2 lat o takich obawach ze strony USA wiec nie mam pojecia skad moj znajomy to info wyciagnal ale nie omieszkam go o to zapytac juz jutro 🙂
At brocki. juz kiedyś pisałem że nie ma co sobie panować.
At stranger.
Nie kończysz wpisu także ustosunkuje się do tego co jest.
Nie napisałem, że Friedman jest naiwny co do skuteczności działanie FED. napisałem że naiwnością jest zostawienie władzy nad pieniądzem w rekach polityków. predzęj czy później po nią sięgną.
Czy friedman był zwolennikiem banku centralnego… hmmm a kto powiedział o stałym wzroście podaży pieniądza? a kto uważała że ekonomia austryiacka jest kiepska bo nie przystaje do faktów (mimo ze jemu te „fakty” wyliczali urzędnicy), a kto napisała razem z anną schwartz ksiązkę o depresji w której stwierdził że spadek podaży pieniadza byl przyczyną kryzysu (zresztą tyle stron a na ostaniej w sumie napisali że nie wiedzą dokładnie co było skutkiem a co przyczyną).
Do kogo adresował swoją wypowiedź bernanke, jak mówił że nie za pomną lekcji danej z tej ksiązki i bedą pompować gotówke w system bankowy do skutku (jakiego) jak nie do friedmana?
Być może był za wolnym rynkiem, ale przy państwowym pieniadzu
To tak samo jakbym był za komunizmem z ludzką twarzą 🙂
albo hitleryzmem z ludzką twarzą.
Czy friedman wsparł rona paula jak ten walczył w latach 60-70 za legalizacje posiadania złota przez amerykanów???
miał autorytet mógł ostro zadziałać wtedy i pokazać co jest dobre a co nie…
co do ilości a podaży…być może chcesz dotknąć ciekawej rzewczy ale spytam przekornie co rozumiesz przez ilość a co przez podaż i jak mierzysz różnice pomiędzy tym?
Gdyby państwo nie mogło opodatkowywać obywateli, a jedynie korzystać każdego roku z 3% dodrukowanych pieniędzy to wszystko mogłoby mieć jakiś sens. Pobierałoby inflacyjny podatek (i tylko ten podatek) i byłby to sposób efektywny i wygodny dla wszystkich. Przewaga państwa (jako pierwszego, które korzysta z nowych pieniędzy) nie powinna boleć aż tak mocno, a odgórne ograniczenie dodruku uniemożliwiłoby dowolne rozrastanie się aparatu państwowego. No i inflacyjny efekt stymulacyjny zostałby zachowany.
dpc
do tego byś musiał waloryzować emerytury o wskaźnik wzrostu podaży pieniądza a nie arbitralnie wyliczanej CPI. W końcu ktoś ta inflacje płaci a skoro nie mają to być emeryci i renciści to w całości przerzucisz to na oszczędzających. stąd juz krok do tworzenia kolejnej banki kredytowej :):)
@dpc
To wszystko ladnie brzmi, ale niestety gdy w jednym zdaniu wystepuja takie slowa jak „panstwo”, „powinno/nie powinno” czy „odgorne ograniczenie” to moja wiara w powodzenie takiego przedsiewziecia wynosi rowne 0 🙂
Nie zdazylem dokonczyc, ale chyba już nie będę próbował, bo się dyskusja rozwija.
Na poczatek uwaga ogolna – nie dyskutuje z Toba dlatego, ze uwazam, ze wiem lepiej i nie probuje Cie przekonac; wprost przeciwnie, mysle, ze wiesz o ekonomii wiecej niz ja i raczej chcialbym, zebys to ty mnie przekonal:). Po prostu to co napisales nie zgadza mi sie z tym, co czytalem np. samego Friedmana.
„kto uważała że ekonomia austryiacka jest kiepska bo nie przystaje do faktów / Do kogo adresował swoją wypowiedź bernanke / Czy friedman wsparł rona Paula”
Wydaje mi sie, ze tez wszystkie zarzuty mozna na glebszym poziomie saprowadzic do jednego – ze masz zle Friedmanowi, ze byl „friedmanista”, a nie „austriakiem” :).
„co do ilości a podaży…być może chcesz dotknąć ciekawej rzewczy ale spytam przekornie co rozumiesz przez ilość a co przez podaż i jak mierzysz różnice pomiędzy tym?”
Wydaje mi sie, ze relacja jest podobna jak miedzy wzrostem predkosci (przyspieszeniem) a wzrostem przyspieszenia – zwiekszanie ilosci pieniadza o pewna wielkosc vs zwiekszanie tej wielkosci (wzrost podazy). (chyba to nie ta „ciekawa rzecz”? 🙂 )
Gdybys odpowiedziedzial, ze ustalajac te wielkosc w procentach, za kazdym razem zwiekszamy ilosc pieniadza o wieksza wartosc bezwgledna, czyli de facto zwiekszamy podaz bezwgledna to mialbys oczywiscie racje, ale chyba jednak nie o to Ci chodzilo, bo wyraznie piszesz o „rosnieciu rosniecia podazy pieniadza”. A nawet jesli tak, to ja jednak ciagle nie widze sprzecznosci z teoria racjonalnosci oczekiwan.
A szerzej – dochodze do wniosku, ze byc moze niezgoda wynika z tego, ze ja widze dwie osobne kwestie tam, gdzie Ty widzisz jedna. Te kwestie to:
1. sama teoria Friedmana i wynikajaca z tego „policy” (zawsze mam wrazenie, ze tego sie nia da dobrze na polski przetlumaczyc), ktora proponowal
2. metody i mozliwosci jej wprowadzenia.
Czesc zarzutow, ktore stawiasz, dotycza punktu 1 i to nie z nimi w sumie dyskutuje, moze poza jednym:
„i poprzez druk pieniądza wymuszać wzrost gospodarczy.”
Ta teza wydaje mi sie watpliwa, wydaje mi sie, ze chodzilo mu raczej o stabilne i sprawne funkcjonowanie gospodarki, a nie o sztucznie stwarzany wzrost. Moze to wynikac po prostu z mojej niewiedzy, ale nie przedstawiasz na to w sumie dowodow, wiec to jest jeden z tych momentow, w ktorym chcialbym, zebys mnie przekonal:).
Przejdzmy jednak do punktu 2. Jesli to tak rozbic, to czesc zarzutow, ktore mu stawiasz, dotyczy tylko metod (FED, naiwnosc, etc.), ale wrzucasz je wszystkie razem do jednego worka, a wnioski, ktore wyciagasz, w obu przypadkach dotycza calej teorii.
Dlaczego uwazam, ze to sa osobne sprawy? Chocby dlatego, ze co do tych drugich sam Friedman sie rozczarowal. To znaczy, ewidetnie zwatpil we „wprowadzalnosc” swojej „policy” – ze wzgledu na immanetne wady systemu – nie zmieniajac zdania na temat jej slusznosci. Widac to chocby w cytacie, ktory wczesniej wkleilem. Wynika tez z niego moim zdaniem, ze traktowal bank centralny tylko i wylacznie w kategoriach narzedzia, a nie instytucji potrzebnej sama w sobie, ze wzgledow ustrojowych czy tym podobnych i wolalby go raczej zlikwidowac, niz pozwolic mu prowadzic szkodliwa (czyli w sumie inna niz jego wlasne pomysly 🙂 ) polityke.
Mialem wczoraj dyskusje z kolega z Irlandii ktoremu zarzucilem ze idzie sciezka wytarta przez mainstream’owa ekonomie gdyz twierdzil iz inflacja jest pozytywnym zjawiskiem bo dzieki niej sie bogacimy tzn. widoczny jest wzrost naszych pieniedzy (jak dla mnie to tylko iluzja no ale jezeli ceny ida w gore a my cos sprzedajemy to rzeczywiscie mozna odniesc takie wrazenie 🙂 )
Staralem sie mu wytlumaczyc ze istotniejsza jest sila nabywacza pieniadza niz to ile miejsc po przecinku ma i prawdopodobnie za kilka lat USA moze sie wlasnie o tym przekonac 🙂
Co jednak mnie zastanawia to pytanie jakie zadal a ktore brzmi tak:
Skoro Chiny (najwieksze rezerwy dolarowe na swiecie) caly czas wyprzedaja dolary to do spolki z prasa drukarska FED’u powinno to zmniejszac wartosc dolara a jak widzimy aktualny trend jest odwrotny ? Dlaczego ?
P.s.
Wiem ze proces deflacji moze byc spowodowany brakiem zaufania miedzy bankami amerykanskimi i wszelka „kase” trzymaja dla siebie co ogranicza dostep dolara do rynku ale czy to wystarczajacy powod ?
Dzieki za skomentowanie artykulu, ktory przeslalem. Jestem niemal takiego samego zdania jak TY, ze Krugman to urzednik od polityki fiskalnej, a Friedman od monetarnej. W szczegolnosci artykul jest o tym drugim, bardzo dobrze go wypunktowales w zakresie polityki monetarnej-np. zwiekszanie o staly procent podazy pieniadza-decyzja urzednicza, tylko, ze nie ustalana widzimisie na kazdym posiedzeniu FED, czy RPP, lecz na poczatku-ok wiec zwiekszamy podaz kazdego roku o 3%-oczywiscie w „krotkim okresie” moze orkiestra grac, ale w „dlugim” to przynajmniej ja nie potrafie powiedziec jakie bedzie mialo konsekwencje. (A propos jest to taka decyzja jaka UE zastosowala w stosunku np. do deficytu-nie przekraczac 3%-czy ktos wie dlaczego?)
Krugman slusznie punktuje, ze polityka monetarna przynajmniej FED-u sie wyczerpuje, co mozna zrobic, gdy jest juz bliska zera stopa procentowa ustalana przez ta instytucje, a banki inaczej wyceniaja ta stope-patrz: wysokie wskazniki LIBOR-u. Oczywiscie teraz pozostaje tylko polityka fiskalna-kroliczek Krugmana, aby moc pobudzic gospodarke.
Pozostaje jednak jak slusznie zauwazyles niesprawiedliowosc w systemie pieniadza pustego, ale wystapi ona rowniez w momencie, naglego czy uprzedzonego wprowadzenia standardu zlota-zmieni to dystrybucje bogactwa, a insiderzy(urzednicy, politycy, bankierzy-w sumie ludzie odpowiednio wczesniej poinformowani) to szczegolnie na tym zyskaja.
Oczywiscie ten blog i kilka innych podzialal na bylego studenta ozywczo, ale jednak nie przekonal do tej pory do twierdzen szkoly austriackiej-glownie z braku wiedzy na jej temat. Mam nadzieje, ze do konca tego roku uzupelnie chociaz czesc wystepujacej luki.
W ramach dokształcania nabyłem (drogą kupna w taniej książce) podręcznik SGH o teorii pieniadza. Jest tam prezentowane podejście do pieniądza różnych szkół. Po przeglądnięciu muszę stwierdzić, że nie ma żadnej teorii pieniądza. Te różne szkoły to po prostu jakieś sekty, które przyjęły jakieś założenia i podają je „na wiarę”. Nic z tych założeń nie wynika, nic nie można wnioskować jak w typowych naukach, a naukowe metody badawcze nie istnieją. Te „nauki” nie odpowiadają na najprostsze pytania. Np. jak przy powiązaniu pieniądza ze złotem rozwiązać problem kredytu (na %) i pieniądza elektronicznego. Przecież nie chcemy rezygnować z wygodnej formy zdalnego płacenia. Czy ktoś ma jakiś link do literatury, która w sposób spójny i logiczny zdefiniuje pieniądz i opisze system jego stosowania we współczesnym świecie (a nie będzie prezentował historii). Dochodzę do wniosku, że finanse to sztuka i żydzi są w tym najlepsi (jak murzyni w biegach:).
Moge sie mylic, ale wydaje mi sie, ze tym razem nie doceniasz Friedmana. Zacznijmy od konca. Piszesz:
„Miltonie, to po co właściwie FED? […] Naiwnością jest też podejście, że urzędnicy, a więc de facto politycy, zostawią takie narzędzie w spokoju. ”
Co na to Friedman:
„Most of my own work dealing with public policy has had the same character of proceeding as if I were addressing governmental officials selflessly dedicated to the public interest. I have attempted to persuade the Federal Reserve System that it was doing the wrong thing and it ought to adopt a different policy. This time was ill-spent because the public-interest characterization of government is basically flawed…. […] They too aim to serve their own interest […] The Federal Reserve System puts a great deal of power in the hands of a few people and it is so constructed that it has been in their self-interest to pursue a policy which, I believe, has been very harmful for the public rather than helpful…. Clearly, it was not in the self-interest of the Federal Reserve hierarchy to follow the hypothetical policy [proponowana przez niego]. It was therefore a waste of time to try to persuade them to do so.”
1. Czy Friedman byl rzeczywiscie tak naiwny, jak twierdzisz?
2. Czy Friedman byl zwolennikiem banku centralnego jako takiego?
„Samo stałe zwiększanie podaży pieniądza kłóci się z friedmanowską teorią racjonalności oczekiwań.”
3. Zaraz zaraz, wydaje mi sie, ze Friedmann chcial zwiekszania ILOSCI pieniadza, a nie PODAZY, jak piszesz kilkakrotnie. Jesli chodzi o podaz, to wprost przeciwnie – chcial, zeby byla stala i nie podlegala „arbitralnym działaniom urzędników państwowych”, jak sam piszesz. Czy sie myle?
4. (A jesli sie nie myle, to) Przy stalej podazy jestes w stanie dokonac dokladnych przewidywan, wiec gdzie tu sprzecznosc z teoria racjonalnych oczekiwan?
Sorry, ale musze na razie przerwac pisanie, a poniewaz do tego kompa nie bede mial dostepu do wieczora, wysylam taki niepelny komentarz.
At brocki.
Strzał na dolarze był rzeczywiście imponujący. W mojej opinii jednak szybko zejdziemy do dawnego poziomu (jeżeli oczywiście system sie nie zapadnie w spirali deflacji).
Dlaczego?
moje obserwacje są takie:
– Zmasowany zakup dolarów nie był wynikiem jakiegoś niesamowitego eksportu USA. przeciwnie. Wynikało to z próby krycia strat w USA tym co sie jeszcze ma za granicą.
– Inwestorzy uznali że bezpieczną przystanią są obligacje USA (to oczywiście absurd, ale tak uznali) dlatego co można to inwestowano w obligacje. stąd przy zwiększonej emisji długu rentowność obligacji malała.
– Kursy IMVHO wrócą niedługo na dawne poziomy. Wymiana walut na dolary – ogromna – odbywała się wtedy kiedy rynek forex było mało płynny. zresztą jaki rynek by nie zareagował na tak zmasowany odwrót z emerging markets. wiadomo jak w krótki czasie kupuje bardzo dużo to cena rośnie błyskawicznie. po uspokojeniu, i gdy juz nie bedzie szału ceny wrócą nawet przy małym obrocie…
Kto wie jak się kupuje spółki na giełdzie i wyciąga indeks np przed zamknięciem kontratów terminowych to wie jak to działa. w godzine można zmasowanym wolumnem wymieść wszsytki zlecenia sprzedaży w góre. lecz następnego dnia kilka transakcji może przywrócić stary kurs. Nie zgadza się natomiast z komentatorami, którzy mówią że potrzeba tyle samo kapitalu z powrotem żeby przywrócić stary kurs. Nie mw w tym logiki IMO.
Co do chin, to chiny nie trzymają rezerw w dolarach tylko w obligacjach denominowanych w dolarach. masz jakiś link o tym że się pozbywają dolarów?? czy obligacji?? oprócz tego że kupują od rosji rope?
At Hes
Książek jest dużo i wiele z nich to jeden wielki crap.
Chyba trafiłeś na taką.. podaj autora.
jedną polecałem tutaj na stronie i gość tłumaczy naturę pieniądza od czasów plemiennych do dziś. kosztuje jakies 30 pln czyli 3 piwa w pubie 🙂
Co do lichwy czy kredytu to nie wiem o co chodzi… chyba nie twierdzisz że na procent od kredytu potrzebne są jakieś „nowe” pieniadze, jak twierdzą niektórzy spiskowcy 🙂
karty debetowe niesamowicie ułatwiają potencjalny obrót złotem… nie trzeba przecież nosić ze sobą złota czy papierków poszczególnych banków. wystarczy że banki miedzy sobą przesuwają odpowiednie ilość złota na podstawie transkacji z kart. Ty płacisz kartą powiedzy 1,234567 grama złota. bank zbiera to wszsytko do kupy i przesuwa pomiędzt różnym rachunkami, ewentualnie uznaje konto innego bank (składu). fizycznie sobie mogą przesuwać tak jak chcą
książka zła jest też dobra. wiesz przynajmniej co chcesz mieć wyjaśnione. Ekonomia to nie religia… nie można jej brać na wiarę. Trzeba szukać odpowiedzi 🙂
No wlasnie skoro ekonomia to nie religia, to dajmy jeszcze raz glos Krugmanowi(aby sobie wyostrzyc pole widzenia i byc ucziwym wobec samych siebie, ze potrafimy-przynajmnie w przyszlosci powiedziec(bo wiemy), ze austr. szkola ekonomii najlepiej opisuje procesy gospodarcze), tym razem w ataku w zasadzie bezposrednio na austriacka szkole ekonomii:
http://www.slate.com/id/9593
(znalezione na blogu Instytutu Misesa kryzys; tekst w jezyku angielskim)
Nie odnosi sie on bezposrednio do takich twierdzen austr. szkoly ekon. jak pieniadz, ale atakuje z innej strony-od teorii cyklu i zwiazanych z nia efektow-szczegolnie bezrobocia, napomyka tez o zlych decyzjach ekonomicznych-zlych pozyczkach. Oczywiscie artykul jest za krotki na to, aby zdeprecjonowac austr. szkole ekon., ale zawsze to jakis wstep do dyskusji na przyszlosc.
Aha, zeby nie byc goloslownym, to jest tego troche wiecej i jednak lepiej podac tez atak na Krugmana:
http://kryzys.mises.pl/2008/10/14/jeszcze-o-krugmanie/
Panie Adamie (poki co ton oficjalny 🙂 )
Co do informacji ze Chiny wyprzedaja swoje rezerwy dolarowe to znalazlem tylko materialy sprzed 2 lat o takich obawach ze strony USA wiec nie mam pojecia skad moj znajomy to info wyciagnal ale nie omieszkam go o to zapytac juz jutro 🙂
At brocki. juz kiedyś pisałem że nie ma co sobie panować.
At stranger.
Nie kończysz wpisu także ustosunkuje się do tego co jest.
Nie napisałem, że Friedman jest naiwny co do skuteczności działanie FED. napisałem że naiwnością jest zostawienie władzy nad pieniądzem w rekach polityków. predzęj czy później po nią sięgną.
Czy friedman był zwolennikiem banku centralnego… hmmm a kto powiedział o stałym wzroście podaży pieniądza? a kto uważała że ekonomia austryiacka jest kiepska bo nie przystaje do faktów (mimo ze jemu te „fakty” wyliczali urzędnicy), a kto napisała razem z anną schwartz ksiązkę o depresji w której stwierdził że spadek podaży pieniadza byl przyczyną kryzysu (zresztą tyle stron a na ostaniej w sumie napisali że nie wiedzą dokładnie co było skutkiem a co przyczyną).
Do kogo adresował swoją wypowiedź bernanke, jak mówił że nie za pomną lekcji danej z tej ksiązki i bedą pompować gotówke w system bankowy do skutku (jakiego) jak nie do friedmana?
Być może był za wolnym rynkiem, ale przy państwowym pieniadzu
To tak samo jakbym był za komunizmem z ludzką twarzą 🙂
albo hitleryzmem z ludzką twarzą.
Czy friedman wsparł rona paula jak ten walczył w latach 60-70 za legalizacje posiadania złota przez amerykanów???
miał autorytet mógł ostro zadziałać wtedy i pokazać co jest dobre a co nie…
co do ilości a podaży…być może chcesz dotknąć ciekawej rzewczy ale spytam przekornie co rozumiesz przez ilość a co przez podaż i jak mierzysz różnice pomiędzy tym?
Gdyby państwo nie mogło opodatkowywać obywateli, a jedynie korzystać każdego roku z 3% dodrukowanych pieniędzy to wszystko mogłoby mieć jakiś sens. Pobierałoby inflacyjny podatek (i tylko ten podatek) i byłby to sposób efektywny i wygodny dla wszystkich. Przewaga państwa (jako pierwszego, które korzysta z nowych pieniędzy) nie powinna boleć aż tak mocno, a odgórne ograniczenie dodruku uniemożliwiłoby dowolne rozrastanie się aparatu państwowego. No i inflacyjny efekt stymulacyjny zostałby zachowany.
No, ale to chyba monetarna utopia…
dpc
do tego byś musiał waloryzować emerytury o wskaźnik wzrostu podaży pieniądza a nie arbitralnie wyliczanej CPI. W końcu ktoś ta inflacje płaci a skoro nie mają to być emeryci i renciści to w całości przerzucisz to na oszczędzających. stąd juz krok do tworzenia kolejnej banki kredytowej :):)
@dpc
To wszystko ladnie brzmi, ale niestety gdy w jednym zdaniu wystepuja takie slowa jak „panstwo”, „powinno/nie powinno” czy „odgorne ograniczenie” to moja wiara w powodzenie takiego przedsiewziecia wynosi rowne 0 🙂
Nie zdazylem dokonczyc, ale chyba już nie będę próbował, bo się dyskusja rozwija.
Na poczatek uwaga ogolna – nie dyskutuje z Toba dlatego, ze uwazam, ze wiem lepiej i nie probuje Cie przekonac; wprost przeciwnie, mysle, ze wiesz o ekonomii wiecej niz ja i raczej chcialbym, zebys to ty mnie przekonal:). Po prostu to co napisales nie zgadza mi sie z tym, co czytalem np. samego Friedmana.
„kto uważała że ekonomia austryiacka jest kiepska bo nie przystaje do faktów / Do kogo adresował swoją wypowiedź bernanke / Czy friedman wsparł rona Paula”
Wydaje mi sie, ze tez wszystkie zarzuty mozna na glebszym poziomie saprowadzic do jednego – ze masz zle Friedmanowi, ze byl „friedmanista”, a nie „austriakiem” :).
„co do ilości a podaży…być może chcesz dotknąć ciekawej rzewczy ale spytam przekornie co rozumiesz przez ilość a co przez podaż i jak mierzysz różnice pomiędzy tym?”
Wydaje mi sie, ze relacja jest podobna jak miedzy wzrostem predkosci (przyspieszeniem) a wzrostem przyspieszenia – zwiekszanie ilosci pieniadza o pewna wielkosc vs zwiekszanie tej wielkosci (wzrost podazy). (chyba to nie ta „ciekawa rzecz”? 🙂 )
Gdybys odpowiedziedzial, ze ustalajac te wielkosc w procentach, za kazdym razem zwiekszamy ilosc pieniadza o wieksza wartosc bezwgledna, czyli de facto zwiekszamy podaz bezwgledna to mialbys oczywiscie racje, ale chyba jednak nie o to Ci chodzilo, bo wyraznie piszesz o „rosnieciu rosniecia podazy pieniadza”. A nawet jesli tak, to ja jednak ciagle nie widze sprzecznosci z teoria racjonalnosci oczekiwan.
A szerzej – dochodze do wniosku, ze byc moze niezgoda wynika z tego, ze ja widze dwie osobne kwestie tam, gdzie Ty widzisz jedna. Te kwestie to:
1. sama teoria Friedmana i wynikajaca z tego „policy” (zawsze mam wrazenie, ze tego sie nia da dobrze na polski przetlumaczyc), ktora proponowal
2. metody i mozliwosci jej wprowadzenia.
Czesc zarzutow, ktore stawiasz, dotycza punktu 1 i to nie z nimi w sumie dyskutuje, moze poza jednym:
„i poprzez druk pieniądza wymuszać wzrost gospodarczy.”
Ta teza wydaje mi sie watpliwa, wydaje mi sie, ze chodzilo mu raczej o stabilne i sprawne funkcjonowanie gospodarki, a nie o sztucznie stwarzany wzrost. Moze to wynikac po prostu z mojej niewiedzy, ale nie przedstawiasz na to w sumie dowodow, wiec to jest jeden z tych momentow, w ktorym chcialbym, zebys mnie przekonal:).
Przejdzmy jednak do punktu 2. Jesli to tak rozbic, to czesc zarzutow, ktore mu stawiasz, dotyczy tylko metod (FED, naiwnosc, etc.), ale wrzucasz je wszystkie razem do jednego worka, a wnioski, ktore wyciagasz, w obu przypadkach dotycza calej teorii.
Dlaczego uwazam, ze to sa osobne sprawy? Chocby dlatego, ze co do tych drugich sam Friedman sie rozczarowal. To znaczy, ewidetnie zwatpil we „wprowadzalnosc” swojej „policy” – ze wzgledu na immanetne wady systemu – nie zmieniajac zdania na temat jej slusznosci. Widac to chocby w cytacie, ktory wczesniej wkleilem. Wynika tez z niego moim zdaniem, ze traktowal bank centralny tylko i wylacznie w kategoriach narzedzia, a nie instytucji potrzebnej sama w sobie, ze wzgledow ustrojowych czy tym podobnych i wolalby go raczej zlikwidowac, niz pozwolic mu prowadzic szkodliwa (czyli w sumie inna niz jego wlasne pomysly 🙂 ) polityke.