Mam pytanie nie związane z tematem powyższego wpisu.
Szkoła austriacka nie przewiduje regulacji państwowych w dziedzinie płac pracowniczych zatem moje pytanie brzmi jak ustrzec się przed traktowaniem pracowników jako taniej siły roboczej.
Nie przekonuje mnie argument iż wraz ze zwiększonym prosperity będą rosnąć płace gdyż kusząca jest praktyka rozwijania firmy przy stałych nakładach (w tym przypadku płace pracownicze).
Jeżeli czujesz się traktowany jako tania siła robocza to otwórz biznes i traktuj innych jako tania siła robocza..
minimalna cena za pracę = bezrobocie
bezrobocie = cena pracy zbliżają się do minimalnej stawki.
Spróbuj zatrudnić w 2007 roku podawacza cegieł za mniej niż 2500 netto z Poznaniu, jeżeli nie przemawia do Ciebie argument że pełne zatrudnienie podnosi ceny pracy.
@brocki
Latwiej bedzie Ci zrozumiec podejscie austriackie jezeli przestaniec myslec o „placy”, a zaczniesz traktowac to jako „cene pracy”. Jezeli bowiem jestes zatrudniony to przeciez tak naprawde pracodawca kupuje od Ciebie Twoje umiejetnosci (a Ty, oczywiscie, je sprzedajesz) – jest wiec to najnormalniejsza w swiecie transakcja.
Jezeli zatem dziwiloby Cie gdyby panstwo ustalalo ceny minimalne na chleb, cegly czy komputery to powinno Cie dziwic, ze panstwo ustala minmalna cene pracy 😉
„Jeżeli czujesz się traktowany jako tania siła robocza to otwórz biznes i traktuj innych jako tania siła robocza..”
Niestety wyjscie z takiego zalozenia przyjmuje ze kazdy jest przedsiebiorca (rzeczywistosc pokazuje co innego).
Co do 2500 brutto w Poznaniu to i moze sie zgadza nie mniej jednak na wioskach i w malych miejscowosciach ta rzeczywistosc wyglada juz mniej rozowo.
Prawda jest taka ze od czegos trzeba zaczac wiec z pewnoscia zaczyna sie od najnizszych plac bo przeciez zatrudnienie w danym kraju nie jest juz na starcie zerowe. Zanim sie dojdzie do satysfakcjonujacego poziomu trzeba swoje „przecierpiec” i mam wrazenie ze to wlasnie zniecheca przecietnego Kowalskiego do „wolnego rynku”.
Generalnie zgadzam sie ze szkola austriacka i z jej przeslaniem aczkolwiek mam wrazenie ze pomijany jest milczeniem aspekt etyczny co prowadzi do wniosku ze to kolejny idealizm zakladajacy ze wszyscy ludzie sa dobrzy i beda chcieli dobra innych.
Ja chce dobra swojego… dobra innych chcą politycy jakim poniekąd tez jestem 😉
aha…. kazdy jest przedsiębiorcą, nawet osoba pracujaca na etacie.. dysponuje swoją pracą i talentem i sprzedaje to na rynku… Jak nie może sprzedać, to albo musi zmienić swoją ofertę albo musi obniżyć swoją cenę.
Start nie znaczy wiecej niz wprowadzenie idei austriackiej w zycie zamiast obecnego chorego systemu.
Co do przedsiebiorcy moglem przewidziec ze uciekniesz sie do ekonomicznego punktu widzenia ale mam nadzieje ze zrozumiales o co mi chodzilo 🙂
Nie zapominajmy ze mamy spadek po komunie w formie ludzi zagubionych w rzeczywistosci w ktorej trzeba o siebie samemu zadbac. To wlasnie oni beda najbardziej oponowac „wolnemu rynkowi” a takich jest jeszcze troche w naszym kraju 🙂
Ja rozumiem ze rynek promuje najbardziej zaradnych i utalentowanych (tak samo jak firmy najlepiej zarzadzne) ale my nie mowimy o rzeczach tylko o ludziach.
A podejscie ze „chce dobra (tylko) swojego” prowadzi m.in. do tworzenia taniej sily roboczej.
Zdaje sie ze UPR z Jankiem K. Mikke od dawna trabi o takim rozwiazaniu wzorujacym sie na „wolnym rynku” i jakos poparcia im brak 🙂
problem jest głównie mentalny. przez kilkadziesiąt lat ludzie byli traktowani jak dzieci i chcą być tak nadal traktowani…
Liczy się praca u podstaw. im więcej ludzi będzie się nad tym zastanawiało tym lepiej.
Grunt żeby mówić rzeczowo. biciem piany i uciekaniem się do emocji się nie uzyska żadnego efektu 🙂
W jakim punkcie „chce dobra tylko swojego” prowadzi do taniej siły roboczej ?
Prowadzi „m.in.” do taniej sily roboczej.
Nie sadzisz chyba ze wszyscy przedsiebiorcy beda skorzy do udzielania podwyzek majac do utrzymania wszelkie dobra (niekoniecznie zwiazane z dzialalnoscia firmy) wszak to by znaczylo zanizenie ich statusu materialnego. A ze oni „chca dobra tylko swojego” to cel uswieca srodki 🙂
P.s. Nie teoretyzuje tylko to co pisze wynika z osobistego doswiadczenia
Zeby nie przedluzac niepotrzebnie dyskusji (do tego nie na temat 🙂 ) dodam tylko ze jestem zwolennikiem austriackiej szkoly (m.in. twojemu blogowi to zawdzieczam) lecz nie potrafie zignorowac faktu ze gdzies tam sa ci niedostosowani pozostawieni samym sobie bo tak rynek zdecydowal.
Dyskusje pożądane…
i przecież są na temat… temat strony.
Jeżeli jesteś dobrym pracownikiem a przedsiębiorca dba o wartość w swojej firmy w długim terminie to bedziesz dobrze wynagradzany.
źle sie wynagradza leni nierobów bądz złodziej (o ile nie zwalnie).
Jezeli jednak pracodawca Cie nie wynagradza odpowiednio do Twojego talentu to albo mu nie zależy na dobrym pracowniku, co przekłada się na firmę, albo musisz poszukać kogoś, kto Ci da tyle ile jestes wart…. Jednak w ostateczności zawsze to ten co płaci ocenia 🙂
podwyżka to tylko zmiana ceny.
Zachęcam do czytania ksiązek… są ludzie co to o wiele prostszy i jaśniejszy sposób przedstawili.
jedna ksiązkę juz podałem od której by należało zacząć. dalej to według uznania.
Strona ma tylko inspirować do podjęcia własnych badań i przemyślen
ciekawa dyskusja i bardzo potrzeba w mojej ocenie – osobiście uważam że narzucanie płacy minimalnej zawsze staje się problemem w obliczu recesji.
Taki przykład z Irlandii tu związki zawodowe poczynają sobie dobrze i już doprowadziły do zapaści na rynku nieruchomości. Niewykwalifikowany pracownik budowlany musi nieć 16E na godzinę – a wykwalifikowany poniżej 30E nie ruszy łopatą. Ale nawet jak już dostanie te 30E/h to nie rusza się zbyt szybko bo w irlandii nikogo nie wolno popędzać. Dzięki temu zbudowanie kurnika w Irlandii kosztuje min 300 000 E. Dochodzi do paranoi bo nic nie można wynająć bo mieszkań brakuje a z drugiej strony na kredyt na 0.5 mln E mało kogo strać. Co gorsza nie da się taniej nic zbudować bo kosztów pracy przez płace minimalną nie da się ograniczyć.
Domów się nie buduję choć są potrzebne, budowlańców się zwalnia a związki mówią że to wszystko w obronie ludu ?
brocki – jak ich określasz niedostosowani to w większości ci którzy nie chcą się dostosować. Ustal oprócz płacy minimalnej 2000zł dożywotniego bezrobocia i nagle 90% ludzi stanie się niezdolnych do pracy.
A teraz coś z zupełnie innej beczki 🙂
Mam pytanie nie związane z tematem powyższego wpisu.
Szkoła austriacka nie przewiduje regulacji państwowych w dziedzinie płac pracowniczych zatem moje pytanie brzmi jak ustrzec się przed traktowaniem pracowników jako taniej siły roboczej.
Nie przekonuje mnie argument iż wraz ze zwiększonym prosperity będą rosnąć płace gdyż kusząca jest praktyka rozwijania firmy przy stałych nakładach (w tym przypadku płace pracownicze).
P.S. Nie jestem marksista 🙂
Jeżeli czujesz się traktowany jako tania siła robocza to otwórz biznes i traktuj innych jako tania siła robocza..
minimalna cena za pracę = bezrobocie
bezrobocie = cena pracy zbliżają się do minimalnej stawki.
Spróbuj zatrudnić w 2007 roku podawacza cegieł za mniej niż 2500 netto z Poznaniu, jeżeli nie przemawia do Ciebie argument że pełne zatrudnienie podnosi ceny pracy.
@brocki
Latwiej bedzie Ci zrozumiec podejscie austriackie jezeli przestaniec myslec o „placy”, a zaczniesz traktowac to jako „cene pracy”. Jezeli bowiem jestes zatrudniony to przeciez tak naprawde pracodawca kupuje od Ciebie Twoje umiejetnosci (a Ty, oczywiscie, je sprzedajesz) – jest wiec to najnormalniejsza w swiecie transakcja.
Jezeli zatem dziwiloby Cie gdyby panstwo ustalalo ceny minimalne na chleb, cegly czy komputery to powinno Cie dziwic, ze panstwo ustala minmalna cene pracy 😉
„Jeżeli czujesz się traktowany jako tania siła robocza to otwórz biznes i traktuj innych jako tania siła robocza..”
Niestety wyjscie z takiego zalozenia przyjmuje ze kazdy jest przedsiebiorca (rzeczywistosc pokazuje co innego).
Co do 2500 brutto w Poznaniu to i moze sie zgadza nie mniej jednak na wioskach i w malych miejscowosciach ta rzeczywistosc wyglada juz mniej rozowo.
Prawda jest taka ze od czegos trzeba zaczac wiec z pewnoscia zaczyna sie od najnizszych plac bo przeciez zatrudnienie w danym kraju nie jest juz na starcie zerowe. Zanim sie dojdzie do satysfakcjonujacego poziomu trzeba swoje „przecierpiec” i mam wrazenie ze to wlasnie zniecheca przecietnego Kowalskiego do „wolnego rynku”.
Generalnie zgadzam sie ze szkola austriacka i z jej przeslaniem aczkolwiek mam wrazenie ze pomijany jest milczeniem aspekt etyczny co prowadzi do wniosku ze to kolejny idealizm zakladajacy ze wszyscy ludzie sa dobrzy i beda chcieli dobra innych.
Poprawka 🙂
Zatrudnienie w danym kraju nie jest juz na starcie pelne 🙂
brocki???
co to znaczy start?
Ja chce dobra swojego… dobra innych chcą politycy jakim poniekąd tez jestem 😉
aha…. kazdy jest przedsiębiorcą, nawet osoba pracujaca na etacie.. dysponuje swoją pracą i talentem i sprzedaje to na rynku… Jak nie może sprzedać, to albo musi zmienić swoją ofertę albo musi obniżyć swoją cenę.
Start nie znaczy wiecej niz wprowadzenie idei austriackiej w zycie zamiast obecnego chorego systemu.
Co do przedsiebiorcy moglem przewidziec ze uciekniesz sie do ekonomicznego punktu widzenia ale mam nadzieje ze zrozumiales o co mi chodzilo 🙂
Nie zapominajmy ze mamy spadek po komunie w formie ludzi zagubionych w rzeczywistosci w ktorej trzeba o siebie samemu zadbac. To wlasnie oni beda najbardziej oponowac „wolnemu rynkowi” a takich jest jeszcze troche w naszym kraju 🙂
Ja rozumiem ze rynek promuje najbardziej zaradnych i utalentowanych (tak samo jak firmy najlepiej zarzadzne) ale my nie mowimy o rzeczach tylko o ludziach.
A podejscie ze „chce dobra (tylko) swojego” prowadzi m.in. do tworzenia taniej sily roboczej.
Zdaje sie ze UPR z Jankiem K. Mikke od dawna trabi o takim rozwiazaniu wzorujacym sie na „wolnym rynku” i jakos poparcia im brak 🙂
problem jest głównie mentalny. przez kilkadziesiąt lat ludzie byli traktowani jak dzieci i chcą być tak nadal traktowani…
Liczy się praca u podstaw. im więcej ludzi będzie się nad tym zastanawiało tym lepiej.
Grunt żeby mówić rzeczowo. biciem piany i uciekaniem się do emocji się nie uzyska żadnego efektu 🙂
W jakim punkcie „chce dobra tylko swojego” prowadzi do taniej siły roboczej ?
Prowadzi „m.in.” do taniej sily roboczej.
Nie sadzisz chyba ze wszyscy przedsiebiorcy beda skorzy do udzielania podwyzek majac do utrzymania wszelkie dobra (niekoniecznie zwiazane z dzialalnoscia firmy) wszak to by znaczylo zanizenie ich statusu materialnego. A ze oni „chca dobra tylko swojego” to cel uswieca srodki 🙂
P.s. Nie teoretyzuje tylko to co pisze wynika z osobistego doswiadczenia
Zeby nie przedluzac niepotrzebnie dyskusji (do tego nie na temat 🙂 ) dodam tylko ze jestem zwolennikiem austriackiej szkoly (m.in. twojemu blogowi to zawdzieczam) lecz nie potrafie zignorowac faktu ze gdzies tam sa ci niedostosowani pozostawieni samym sobie bo tak rynek zdecydowal.
Dzieki za pogawedke 🙂
Dyskusje pożądane…
i przecież są na temat… temat strony.
Jeżeli jesteś dobrym pracownikiem a przedsiębiorca dba o wartość w swojej firmy w długim terminie to bedziesz dobrze wynagradzany.
źle sie wynagradza leni nierobów bądz złodziej (o ile nie zwalnie).
Jezeli jednak pracodawca Cie nie wynagradza odpowiednio do Twojego talentu to albo mu nie zależy na dobrym pracowniku, co przekłada się na firmę, albo musisz poszukać kogoś, kto Ci da tyle ile jestes wart…. Jednak w ostateczności zawsze to ten co płaci ocenia 🙂
podwyżka to tylko zmiana ceny.
Zachęcam do czytania ksiązek… są ludzie co to o wiele prostszy i jaśniejszy sposób przedstawili.
jedna ksiązkę juz podałem od której by należało zacząć. dalej to według uznania.
Strona ma tylko inspirować do podjęcia własnych badań i przemyślen
ciekawa dyskusja i bardzo potrzeba w mojej ocenie – osobiście uważam że narzucanie płacy minimalnej zawsze staje się problemem w obliczu recesji.
Taki przykład z Irlandii tu związki zawodowe poczynają sobie dobrze i już doprowadziły do zapaści na rynku nieruchomości. Niewykwalifikowany pracownik budowlany musi nieć 16E na godzinę – a wykwalifikowany poniżej 30E nie ruszy łopatą. Ale nawet jak już dostanie te 30E/h to nie rusza się zbyt szybko bo w irlandii nikogo nie wolno popędzać. Dzięki temu zbudowanie kurnika w Irlandii kosztuje min 300 000 E. Dochodzi do paranoi bo nic nie można wynająć bo mieszkań brakuje a z drugiej strony na kredyt na 0.5 mln E mało kogo strać. Co gorsza nie da się taniej nic zbudować bo kosztów pracy przez płace minimalną nie da się ograniczyć.
Domów się nie buduję choć są potrzebne, budowlańców się zwalnia a związki mówią że to wszystko w obronie ludu ?
brocki – jak ich określasz niedostosowani to w większości ci którzy nie chcą się dostosować. Ustal oprócz płacy minimalnej 2000zł dożywotniego bezrobocia i nagle 90% ludzi stanie się niezdolnych do pracy.