Gwiazdowski w odpowiedzi na sondę
23 października, 2008 Autor: Adam Duda
Napisane w Ekonomia | Otagowane dług, Ekonomia, fiat money, Gwiazdowski, pusty pieniądz, złoto | 30 Komentarzy
Komentarzy 30
Skomentuj Anuluj pisanie odpowiedzi
-
Najnowsze wpisy
- Strona przeniesiona na inny adres
- Bombki, choinki, czyli stymulowanie popytu
- TARP złamany, kradzież na wierzycielach GM
- Opcja zagłady
- Madoffs Bailout
- Krótka retrospektywa z GM w tle
- 101 porad dla menadżera sukcesu
- Salda obrotów bieżących
- One Trillion Dollars
- Junk Bonds
- Bailout Detroit – początek drugiego aktu
- ATVM
- Korporatyzm – odsłona druga
- Inflacja versus Deflacja
- Dług Paulsona
Archiwum
Najnowsze komentarze
- AIG bailout Bernanke bilans handlowy biopaliwa ceny ropy Chrysler CRA deficyt handlowy deflacja Dostawy gazu z Rosji dywidenda dług Ekonomia Energetyka Energetyka atomowa EROEI Etyka FED fiat moeny fiat money finanse ford Friedman fundusze pieniężne gaz General Motors GM gordon brown Greenspan Gwiazdowski humor huxley inflacja Jan Paweł II Janusz Korwin-Mikke JKM Junk Bonds Keynesizm koncerny naftowe kongres korporatyzm kredyt kredyty Krugman kryzys Mass media media money fund natural gas obligacje ogłupianie oilwatch monthly orwell papież Paulson PeakOIL Peak oil pieniądz plan paulsona Polityka profil produkcji prąd pusty pieniądz rekordowe ceny ropy Ron Paul Ropa naftowa sejm Subprime TARP Tesla Motors Traktat reformujący trojka zapiski złoto
Witam,
Od jakiegoś czasu staram się znaleźć system finansowy odporny na kryzys, z którym mamy dziś do czynienia.
Moim skromnym zdaniem samo związanie pieniądza ze złotem nie zapobiegnie drukowaniu pieniędzy.
Przecież oddając złoto do banku, dalej będę mógł dysponować kwitem na to złoto (tak samo jak człowiek, któremu bank pożyczy moje pieniądze).
1 sztabka złota, a 2 kwity
Uważam, że jedynym rozwiązaniem jest zakaz dysponowania pieniędzmi komuś pożyczonymi.
Czyli jeśli pożyczyłem pieniądze sąsiadowi, to nie mogę nimi dysponować, dopóki sąsiad mi ich nie zwróci.
W systemie bankowym wystarczyłoby zlikwidować lokaty a’vista i wymusić lokaty terminowe.
Nie jestem ekonomistą, jeśli w moim rozumowaniu jast błąd – czekam na wyjaśnienie 😉
rozwiązaniem jest 100 % pokrycie w złocie (lub w innym towarze – nie narzucam).
Jezeli masz w banku pieniądza na rorze to te pieniądze są w Twoim posiadaniu.
Jeżeli zakładasz lokatę to wtedy pożyczasz je bankowi. A bank może pożyczyć dalej tylko tyle pieniędzy na ile ma lokat.
Lokata niejako nie jest w Twojej dyspozycji bo jest zrzekłeś się tej dyspozycji na jakiś czas.
W komentarzach do wpisu „jak się drukuje pieniądze” jest trochę napisane.
Za pieniądze podstaw sobie coś co łatwiej sobie wyobrazić. Na przykład że samochód jest pieniądzem 🙂 i wtedy łatwo sobie cały system wyobrazić, gdzie nie ma samochodów z „powietrza” 🙂
Adamie – czemu skoro amerykanie drukują dolary nazywając to poprawą płynności dolar tak się umacnia ? Dla mnie jest to zupełnie nie logiczne czy rynki finansowe już całkiem zwariowały ?
Solaris…
Są dwie siły.
Jedna to kontrakcja kredytu… czyli destrukcja pieniądza. banki przestają pożyczać, zbierają u siebie gotówkę i nawet trzymają (nie wszystkie rzecz jasna) je na koncie w FED. trzymają więcej niż są zoobligowani na o wiele niższy procent niż na rynku miedzybankowym. to wszystko prowadzi do destrukcji pieniądza i deflacji dolara.
Z drugiej strony Fed wszystko co dostaje od banków pożycza trupom bankowym, gdyż nie może dopuścić do deflacji (Ben ma takie podejście), czyli nie może dopuścić do spadku podaży pieniądza…. Zobacz na bilans FED który pokazywałem. to co banki które mają gotówkę dają ją fed, bo nie chcą pożyczać potencjalnym bankrutom… ale Fed za to to robi… to jest naprawdę ciekawa sytuacja.
To są dwie siły… wyciągnij z nich wnioski co sie tak naprawde dzieje…
ale dlaczego się umacnia dolar?
ponieważ firmy amerykańskie czy Europejskie (jeszcze większy syf mają w bilansach), to co mają to wycofują z rynków zagranicznych i chcą mieć gotówkę u siebie. Forex jest ostatnie mało płynny i takie tektoniczne ruchy kapitałowe wywyołują masywne umacnianie się tych walut.
Firmy taką gotówkę lokują w obligacjach USA a na co kasa idzie z obligacji to juz wiesz… na pompowanie trupów.
tak to się dzisiaj odbywa IMO.
Cała ta zabawa oczywiście nie za darmo. Dolar pogrąza i tak słaby eksport USA (import poprawia, ale zobaczymy jak to summa sumarum wyjdzie).
Dług rządowy USA rośnie w astronomicznym tempie.
Jak pękną obligacje to będzie druga cześć jazdy.
nie pytaj mnie wtedy o waluty… 🙂
bo mogą być wtedy znowu kilka opcje 😉
@Tomek: „Moim skromnym zdaniem samo związanie pieniądza ze złotem nie zapobiegnie drukowaniu pieniędzy.”
Zapobiegnie drukowaniu! Nie zapobiegnie emisji pieniądza kredytowego (bezgotówkowego) i to jest problem. Jak ograniczyć akcję kredytową banków komercyjnych?
Hes.
Bardzo prosto.
100 % pokrycie w złocie. Przecież kredyt wtedy jest możliwy.
@Adam:
Ale jeśli bank może pożyczyć pieniądze, które żłożę na lokacie to dalej praktycznie działa taka kreacja pieniądza jak teraz.
Zakładam lokatę za 1000 zł. Bank pożycza moje pieniądze komuś innemu. Ten ktos inny znowu wpłaca pieniądze na lokatę a bank pożycza.
W przypadku jakbym chciał wyciągnąć pieniądze z lokaty przed upływem ustalonego czasu bank nie będzie miał pieniędzy tak samo jak teraz.
Gdzie się mylę?
@ adam duda
Przyznam, ze z zainteresowaniem czytam ten blog, ale muszę stwierdzic, ze troche mnie olsnilo, ale teraz mnie olsnilo drugi raz-ze ty tez wypowiadasz aksjomaty, nie mowie, ze one są nieprawidlowe, ale postaram się pokazac, ze być może są bledne.
rozwiązaniem jest 100 % pokrycie w złocie (lub w innym towarze – nie narzucam).
@Czyli mielibysmy okreslona ilosc kwitow(zakladamy, ze nie można z niego zrobic nastepnego kwitu-prawnie czy pod „kara smierci” panstwo zaklada, prawem, ze nie mozna-to dla nr 7 Maciek, zeby bylo jasniej co chce uczynic Adam Duda, jeśli się myle to proszę o odpor, a więc w praktyce likwidacje duzej czesci dzisiejszcych derywatow, rynku kapitalowego(to de facto tez pewien rynek kredytowy w momencie wprowadzania spolki na rynek))-zgadza się, to nie jest niestety rozwiazanie, z tego względu, ze kazdy chcialby trzymac pieniadze w zlocie i nie byloby motywow do tego, by tworzyc bogactwo, nowa wartosc; zloto byloby dobrem rzadkim, unikalnym-a w związku z tym wszystko inne by się dewaluowalo wobec niego, nawet jak nie szybko to powoli, ale stale; nie potrafie tego dowiesc, ale to by mialo efekt podobny do tego jak w wielu panstwach bogatych w surowce mineralne, ci majacy marze pobieraliby marze, procent(tylko z tego względu, ze mieliby zloto) i w nic więcej nie chcieliby inwestowac
Jezeli masz w banku pieniądza na rorze to te pieniądze są w Twoim posiadaniu.
Jeżeli zakładasz lokatę to wtedy pożyczasz je bankowi. A bank może pożyczyć dalej tylko tyle pieniędzy na ile ma lokat.
Lokata niejako nie jest w Twojej dyspozycji bo jest zrzekłeś się tej dyspozycji na jakiś czas.
W komentarzach do wpisu “jak się drukuje pieniądze” jest trochę napisane.
@jesli chodzii o to rozroznienie to mysle, ze ono jest również bledne, nie pamietam dokladnie teorii jaka o tym mowi, ale jednym z powodow dlaczego banki daja kredyty(przynajmniej tak stara się dowodzic teoria) w wysokosci „osadu”-czyli ta część depozytow/rachunkow a vista(rorow), której bank spodziewa się ze klienci nie zazadaja do zwrotu
Za pieniądze podstaw sobie coś co łatwiej sobie wyobrazić. Na przykład że samochód jest pieniądzem i wtedy łatwo sobie cały system wyobrazić, gdzie nie ma samochodów z “powietrza”
@tak to prawda, ze zostalby ustanowiony taki peg między zlotem a wydrukowanym pieniadzem, tylko czy on by odpowiadal jakiejkolwiek rzeczywistosci gospodarczej, przeciez w „normalnych” i zdecydowanie „dluzej” trwajacych czasach bogactwa przybywa, jaki skutek mialoby ustanowienie takiego sztywnego kursu-jeszcze raz powtorze-wydaje mi się, ze odejscie od tworzenia bogactwa, a gromadzenie zapasow zlota
jeszcze raz powtorze, uwazam, ze znakomicie wyjasniasz wiele zjawisk, które się dzieja(miedzy innymi w poscie nr 4-jesli nawet się mylisz, to ja mysle tak samo, więc się tez grubo myle-powiem jakie jest jeszcze moje przewidywanie, oczywiscie jak mowisz może być jednak calkiem na odwrot-bedzie duza inflacja w przyszlosci nie wiem jak bliskiej-i jeśli kurs zlotego pozostanie na tych poziomach co dzisiaj, albo się jeszcze oslabi to i do Polski ona zawita, a nie tylko zostanie w usa i zach. europ.), otworzyles mi w pewien sposob oczy(i parę innych blogierow), ale nie zgadzam się z tym, zeby był ustanowiony staly parytet między zlotem a papierem, który na jego podstawie jest wydawany, to by doprowadzilo do wypaczen jak w pieniadzu wirtualnym, dodam jeszcze, ze nie wiem jak powinien wygladac rzeczywiscie model gospodarki pienieznej, ale jedno co moge powiedziec, to to, ze powinno się zlikwidowac kilka dogmatow takich jak bank centr. to pozyczkodawca ostatniej instancji(doprowadzenie do sorry za angielski zwrot misallocation of resources), czy bank centralny ustalajacy cene pieniadza(jakie mamy gwarancje, ze bank centralny prawidlowo potrafi to wycenic i to potem jest przenoszone w ogromnym stopniu na rynek miedzybankowy i rynek kredytowy; uwazam, ze to rynek powinien wyceniac to sam, to jest stopa procentowa jeśli dobrze pamietam z ekonomii powinna być zwiazana z poziomem/sklonnoscia do obecnej konsumpcji i obecnych oszczednosci oraz przyszlej konsumpcji oraz przyszlych oszczednosci)
aha przepraszam za duza ilosc nawiasow, coz mam taki sposob pisania, mam nadzieje, ze jednak odcyfrowywalny
wracajac jeszcze do zabronienia tworzenia nowych kwitow, nie wiadomo czy to zle czy to dobrze, ze nie byloby derywatow, roznych praw do majatku np. spolki, chodzi o to, ze w niektorych branzach sa one faktycznie potrzebne jak zabezpieczenie sie rolnika przed spadkiem ceny jego plonow, czy wogole proba ustanowienia takiego monopolu panstwa, ze kwitow od kwitow nie robimy-to po pierwsze rodziloby pewnego rodzaju totalitaryzm-zadnych kwitow wiecej, bo to falszowanie juz istnejacych, poza tym pradopobona nacjonalizacje zasobow zlota, ewentualnie ich zakopanie jak to mialo miejsce w 1933 roku, nastepna rzecz to po prostu ogromne koszty, ktore bylyby potrzebne, ze kwitow by nie falszowano, zlota zreszta rowniez tego pozostalego w obrocie i chyba ostatnia, ze po prostu ktos by taka umowe prawna(spoleczna) zerwal, ze nigdy wiecej kwitow od kwitow-obojetnie czy to bylby rzad, czy obywatele w danym panstwie, czy tez po prost na zewnatrz-jakies inne panstwo, czy obywatele innego panstwa
Rondo9.
Każdy się może mylić. to ludzka rzecz. Myślę, że jednak mnie nie rozumiesz i stąd to przekonanie że się mylę 🙂
Do rzeczy jednak bo widzę że trzeba po kolei 🙂
Po pierwsze to niczego nie zabraniać i niczego nie nakazywać a szanować prawo własności – kraść nie wolno.
W takich warunkach pieniądz jest towarem… tu się chyba wszyscy zgadzamy.
Najpierw łopatologicznie czym jest 100 % pokrycie.
Załóżmy że mam hektar ziemi. mogę z niego korzystać sam (uprawiać, lezeć na niej – cokolwiek) a mogę go wydzierżawić.
Jeżeli wydzierżawię sąsiadowi (za oczywiście jakąś opłatę) to rzecz jasna nie mogę z tej ziemi korzystać. uprawiać może sąsiad. Sąsiad jak wydzierżawi ode mnie to może z niej korzystać bo jest ta ziemia w jego posiadaniu a nie (art 336 KC :)) I teraz sąsiad może również to moją ziemie wydzierżawić inne sąsiadce… Ale jeżeli zdecyduje się wydzierżawić sąsiadce to sąsiadka musi my zapłacić więcej niż obecnie sąsiad płaci mi. Dla sąsiadki w takim układzie to żaden biznes, bo raczej by chciała bezpośrednio wydzierżawić ode mnie (tak sie kształtuje cena pieniądza)
Jasno widać z tego modelu że nawet jak hektar ziemi będzie wydzierżawiony 100 razy to ciągle tylko jedna osoba będzie mogła z niego korzystać i ciągle tylko to jeden hektar. Owszem mogę zerwać umowę i zażądać wcześniej zwrotu mojego hektara. ale wtedy mój sąsiad na pewno się zabezpieczy, i zarząda za to określonej rekompensaty (która była zapisana w umowie dzierżawy rzecz jasna)
I teraz zmieńmy hektar na na przykład złoto.
Banki są tylko od tego żeby wyszukiwać ludzi, którzy chcą złoto vel pieniądze i za określona cenę. są jak pośrednicy.
Ale winni miec tez swoje fundusze, żeby w razie niespłacalności jakiejś pożyczki, pokryli swoją złą ocenę ryzyka kredytowego.
Kiedy następuje korzystanie z pieniądza??? wtedy kiedy mam go do dyspozycji na każde wezwanie. jeżeli rezygnuje z tego przywileju i czasowo go oddalam, poprzez lokatę, to nie korzystam z pieniądza teraz, aby mieć go więcej później.
jasne że banki korzystają z osadu na rorach i pożyczają więcej niż wynika z lokat. ale przecież to zupełnie inny system monetarny.
Derywaty czy kontrakty terminowe by nie zniknęły… dlaczego miały by zniknąć??? to umowa jak każda inna pomiędzy dwoma podmiotami. Jak ja się z tobą założę że jutro spadnie deszcz o uncje złota to jest to też derywat…
jak spadnie to ja wygrywam, jak nie spadnie to ty wygrywasz.
co do deflacji to już pisałem że w systemie wolnego pieniądza deflacja jest naturalna. jak mamy postę i jest wzrost produktywności to naturalne że produkty muszą tanieć. komórki, telewizory, komputery… wszsytko tanieje i ciągle to kupujemy… nawet coraz więcej.
a bogactwo się tworzy właśnie poprzez produkowanie towarów.. złoto jest jednym z nich. I swoją użyteczność ma taką że dobrze przechowuje bogactwo i sie nie niszczy. dla jednych jest to warte, ale jak wymieni złoto na ziemie, czy wybuduje sobie dom to tylko zamieni towar na towar. nic się nie zmienia.
Bank ma mieć pokrycie za każdym razem na 100 wkładów a’vista. i shluss. jak nie ma to pokrywa ze swoich. a jak wydał więcej pożyczek to jest oszust i idzie do więzienia.
zarząd i 5 największych właścicieli.
ehh doxa mi mówił, żebym nie rozpoczynał tematu pustego pieniądza, bo o tym ludzie książki piszą, a ja to chce na blogu przedstawić, to teraz mam 🙂
nie tylko ja tak twierdze takie „aksjomaty”
tu jest lista książek
http://mises.org/literature.aspx 🙂
@rondo9, @Autor:
Ciekawa dyskusja, więc się włączę.
Chyba nie da się pogodzić związania waluty ze złotem i kredytu (lichwy). Kto weźmie kredyt na 2% rocznie jeśli to oznacza, że w obiegu musi pojawić się 2% złota więcej (skąd?). Jeśli biorę kredyt na mieszkanie, to pokryciem kredytowego pieniądza jest towar (mieszkanie). Teoretycznie pokryciem dzisiejszego pieniądza jest każdy „towar” i jest to najbardziej ogólna forma pokrycia dla pieniądza. Dzisiejszy problem:
1) banki jako pokrycia pieniądza zaczęły używać ‚toksycznych towarów” (towar z powierza; np. akcje)
2) w proceder udzielania kredytów włączono depozyty a’vista (środki złożone w banku na przechowanie, a nie w celu kredytowania)
Rozwiązaniem jest utrzymanie pieniądza papierowego z jednoczesnym zakazem używania pieniędzy złożonych w banku na cele kredytowe. Tylko wyraźna zgoda depozytariusza zezwalałaby bankowi na pożyczenie jego pieniędzy komuś innemu. To uporządkuje rynek kredytów nie niszcząc go.
Pozostaje problem banków centralnych, które mogą emitować pieniądz bez zobowiązania jakiegokolwiek podmiotu. To jest rzeczywiście pusty pieniądz, ponieważ nikt nie zobowiązuje się, że go zwróci w późniejszym terminie (i nie powstanie z niego żaden towar). Legalnym źródłem dochodu banku centralnego byłaby pożyczka, z której dochód (%) powinien być odprowadzony do podmiotu, który na pewno wpuści go w rynek (np. państwo).
HES
dziś pieniądz nie ma pokrycia w niczym. to jest pusty pieniądz. jakby miał pokrycie to byś mógł go wymienić na coś po stałym przeliczniku. za pieniądze z kredytu ty tylko się wymieniasz na mieszkanie. sam pieniądz którego używasz nie ma pokrycia przecież. Bank ma tylko zabezpieczenie w postaci domu, że pożyczkę będziesz spłacił. jak nie zabier Ci dom ale dziś (w USA szczególności) wymienia już za zupełnie inna ilość pieniędzy. Ale sam pieniądz nie ma swojej wewnętrznej wartości. nie jest rzadki jak złoto.
@Autor:”… pieniądze z kredytu ty tylko się wymieniasz na mieszkanie.”
Racja, wróć. Zapędziłem się z mieszkaniem, które developer może wybudować z własnych środków.
Ale co z budowaniem domów przez prywatne osoby, które biorą kredyt, budują dom i go spłacają? Za te pieniądze z kredytu powstał nowy towar (dom). To że jest jednocześnie zabezpieczeniem dla banku, to rzecz wtórna. Równie dobrym zabezpieczeniem mógłby być inny towar (jacht). Faktem jest że kredyt wytworzył nowy towar.
Hes… litości
kredyt nie wytworzył nowego towaru.
to tak samo jakbyś powiedział, że dzięki drukowaniu pieniądza wzbogaciliśmy sie :):)
nic tylko drukować 🙂
Musze już niestety się zmywać
Hes
bo widzę ze jeszcze nie za bardzo czujesz naturę pieniądza pustego i towarowego (no offence takie mam wrażenie)
proszę jeszcze raz przeczytaj chociaż ten pierwszy rozdział książki rothbarda
https://adamduda.wordpress.com/2008/09/15/murray-rothbard-%E2%80%9Eco-rzad-zrobil-z-naszym-pieniadzem%E2%80%9D-czyli-pkb-inflacja-i-inne-klamstwa/
a dalej o drukowaniu pustego pieniądza
https://adamduda.wordpress.com/2008/09/23/jak-sie-drukuje-pieniadze/
pogadamy jutro 🙂
@Autor:”kredyt nie wytworzył nowego towaru.”
No jak to, bez tego kredytu dom by nie powstał, bo facet nie miał pieniędzy.
@ Hes
Hes, nie powstałby ale to nie znaczy, że kredyt czy pieniądze wyprodukowały dom.
Ludzie tak naprawdę nie pożyczają pieniędzy ale zasoby potrzebne do wykonania jakiegoś zadania, np. wybudowania domu (czyli materiały, narzędzia, pracę ludzką) a pieniądze są jedynie pośrednikiem. Jeśli facet pożyczył te zasoby aby zbudować dom to ktoś inny z nich nie skorzysta (zdecydował się nie korzystać z nich teraz bo coś za to dostanie). Gdyby jednak facet budujący dom nie zobligował się zapłacić za użycie zasobów których na razie nie posiada skorzystałby z nich ktoś inny (czyli powstałoby jakieś inne dobro zamiast domu).
Ale zwróć uwagę, że to nie sam fakt kredytu spowodował powstanie dobra ale oszczędność – np. narzędzia musiały istnieć wcześniej a kto ich teraz użyje właściciel czy ktoś kto zapłaci właścicielowi tyle, że zdecyduje się on odroczyć używanie ich w swoim celu to osobna sprawa.
Weźmy prostszy przykład załóżmy, że facet nie chce budować domu ale np. wbić kilka gwoździ,ale nie posiada młotka. Idzie zatem do sąsiada i mówi „sąsiad pożycz młotek na dwa dni – postawię flaszkę”. Jeżeli sąsiad uzna ze flaszka jest warta tego aby odłożyć na dwa dni to do czego używa swojego młotka to go pożyczy. I faktycznie „bez tego kredytu (młotka) dom by nie powstał (gwoździe nie zostały by wbite), bo facet nie miał pieniędzy (młotka)” ale gdyby nie kredyt to powstałoby coś innego – to co sąsiad zamierzał zrobić ale zrobi dwa dni później w zamian za flachę.
Tak samo osoba biorąca kredyt na dom powoduje że nie powstanie coś co powstałoby z użycia zasobów, które on wykorzysta na budowę swojego domu jednak odsetkami kredytu właśnie płaci innym potencjalnym użytkownikom tych zasobów za to że odłożą swoje plany na później.
@ Autor
Gratuluję pedagogicznej umiejętności tłumaczenia rzeczy w prosty i przejrzysty sposób!
@Adam
„…jasne że banki korzystają z osadu na rorach i pożyczają więcej niż wynika z lokat. ale przecież to zupełnie inny system monetarny…”
Tak na chłopski rozum:
Właśnie przez to, że banki mogą pożyczać pieniądze zgromadzone na ROR-ach – jednocześnie „drukują” pieniądze, bo ten sam pieniądz jest jednocześnie w dyspozycji właściciela ROR i pożyczkobiorcy.
Myślę, że powinno się zakazać takich praktyk – albo nieoprocentowany ROR, albo lokata terminowa.
Związanie pieniądza ze złotem, bez zakazania pożyczania z RORów, spowodowałoby tylko szybszy run klientów na banki (tak jak pisałeś o tym w „jak się drukuje pieniądze”) .
Wiem, ze post jest bardzo dlugi, ale prosze o przeczytanie w szczegolnosci autora bloga, zeby sie ustosunkowal, wiem, ze jest bardzo „zamotany”, nawet nie dzis i nie jutro tylko w kolejnych postach, niech nawet zajmie to rok.
Wyraze swoja opinie jeszcze raz i to co mi sie wydaje. Ja nie upieram sie przy tym, ze zloto byloby, ze nie trzymaloby wartosci. W przypadku nieodkrycia nowych zasobow zlota byloby swietne. Ale czy ktos w tych ksiazkach podaje jakie bylyby konsekwencje tego-zakladajac dwie podstawowe czynniki, ktore determinuja wzrost gospodarczy-a wiec wzrost ludnosci oraz wzrost produktywnosci? Nie bede sie upieral co by sie moglo stac przy wprowadzeniu zlota i czy dwa powyzsze czynniki zmienilyby sie, ale jestem niemal pewien, ze tak by sie skonczylo jak opisze w kolejnych zdaniach. Mala podaz zlota spowodowalaby, ze ci co je maja od razu staliby sie bogatsi i byliby bogatsi przy tym trendzie-im wiecej ludzie by pracowali i wytwarzali tym bardziej by widzieli, ze trudniej im jest za to kupic zloto-ich praca bylaby wyceniana silnie inflacyjnie w zlocie, to samo byloby z iloscia ludzi-im wiecej ich sie rodzi, tym mniej zlota beda mieli dla siebie-sa poszkodowani od samego poczatku urodzenia i od poczatku zaczecia pracy. Tak jak teraz, przynajmniej w teorii(bo dlugi zawsze moze panstwo w tym systemie wymazac, jak nie moze ich splacac) zyskuja w systemie pieniadza pustego ci co „zyja obecnie”, a traca ci co „zyja po nich”. Prawdopodobnie ci co „zyja po nich” moga sie zbutntowac i powiedziec: figa z makiem nie bedziemy placic wam w postaci podatkow czy inflacji na wasze emeryturki i inne bzdety. Problem w tym, ze w pieniadzu zlotowym, cos negatywne skutki wprowadzenia zlota zaczna sie zdarzac nie w blizej nieokreslonej przyszlosci, tylko od razu-rabunki bankow, szukanie zlota za wszelka cene, brak checi do pracy w dluzszym terminie(po co pracowac, skoro robia nas w bambuko-im wiecej pracujemy, tym mniej zlota mozemy kupic). Obecny system promuje w pewnym sensie inne zachowanie, zauwazmy, jesli mamy gole pieniadze nie dostaniemy nic, albo dostaniemy malo(np na lokacie/rorze/obligacjach) to sklania ludzi, zeby pracowali i sie bogacili na czyms innym, nie na samym pieniadzu, lecz na dobrach ktore wytwarzaja inne dobra. Oczywiscie masz za soba historie(@ Adam Duda), bo wzrost gospodarczy i wzrostu ludnosci odbywal sie w systemie zlota-od drugiej polowy XIX wieku do I wojny swiatowej, ale np. ja tez mam-przynajmniej jesli chodzi o kryzysy-byla ich cala masa-a banki centralne to pomagaly w utrzymaniu systemu, chyba jeszcze bardziej niz dzis.
Dlatego uwazam, ze zmiana na pieniadz zlotowy niekoniecznie jest taka dobra. Raczej chce dojsc do tego jakie to bedzie mialo konsekwencje. Mysle, ze wiele idei w tych ksiazkach to idee, ale bez zadnego pokazania jakie beda konsekwencje. Nie wiem czy to ze szkoly austriackiej, czy to z friedmanowskiej jest to powiedzenie i czy mozna je odniesc to tego co napisalem-there is no free lunch-chodzi o to, ze wprowadzenie zlota jako waluty rozwiaze jedne problemy, ale stworzy mase nastepnych. Po prostu bedziemy mieli bardzo mocny pieniadz, ale zaplacimy tym w innych tzw. kosztach zewnetrznych(externalities).
@ Adam Duda
Nie chce sie spierac z tym modelem o ziemi bo zapewne go dalej nie rozumiem, zadam tylko jedno pytanie ktore rowniez bedzie odpowiedzia na pytanie HeSa(Chyba nie da się pogodzić związania waluty ze złotem i kredytu (lichwy). Kto weźmie kredyt na 2% rocznie jeśli to oznacza, że w obiegu musi pojawić się 2% złota więcej (skąd?)). Rozumiem ze ostatecznie ma nastapic zaplata w zlocie/czy w ziemi/jesli zalozymy ze te zasoby sa stale to skad wezmie sie kolejne zloto/ziemie zeby zaplacil mu wypozyczajacy ta ziemie, czy zloto? Nie chce mi sie myslec do konca jak ta zaplata jednak nastapi w przyszlosci, ale jestem niemal pewien twojej odpowiedzi-relatywnie nastpi-ostatecznie ten kto mial jakies ziemie/zloto zobaczy ze jego zasoby ziemi sie zmniejszyly, a innego zwiekszyly gdy tymczasem ilosc zlota/ziemi pozostala taka sama. Nie potrafie znalezc w tym rozumowaniu bledu, a Adam Duda tym bardziej nie bedzie chcial.
Jeszcze chce nawiazac do 17 marioosz- i do Adam Duda-wiem, ze latwiej jest tlumaczyc cos na przykladach, ale uwazam, ze to nie jest dobry sposob na wytlumaczanie rzeczy zwiazanych ze zlotem-po prostu powstaja zbyt duze uproszczenia-to jest podawanie jakby modeli z innego, ze tak powiem rynku np ten z ziemia(ziemia byc moze jest rzadkim dobrem-bo jest ostatecznie ograniczonym-ale to odnosi sie do zdecydowanej wiekszosci rzeczy-chodzi o to, ze ziemia nie ma-przynajmniej w czasach w ktorych zyjemy tak skondensowanej wartosci jak zloto i co za tym idzie-„prznoszalnosci” i pewnie paru innych cech, ktore ja od zlota odrozniaja). A ten przyklad z flaszka i mlotkiem-on jest rzeczywiscie bardzo dobry-i moze nawet sie da go przeniesc na problem alokacji zasobow w nieruchomosciach-ale jaki to bedzie mialo skutek na pieniadze czy to zlotowe czy puste, tegoo znowu niewiadomo. Tak jak w ktoryms poscie, nie wiem, czy tutaj, czy w innym swoim wpisie Adam Duda-dziala i inflacja i deflacja i kto wie ktora zwyciezy-raczej pytanie tez jest zle postawione-raczej w ktorym momencie zwyciezy?
I jeszcze jedno chcialbym wiedziec na temat postu nr 6 Adam Duda-w jaki sposob to bedzie dzialalo. Nie chce odpowiedzi nawet teraz, czy za tydzien, ale pragne ja poznac. Jak to naprawde bedzie dzialac-przeciez nawet w tym standardzie zlota z XIX wieku to z tego co sie orientuje nie bylo 100% pokrycia, emitowalo sie ponad to co sie mialo w zapasach zlota.
Teraz moja teoryjka. Majac 100% pokrycie jeden ma 100 jednostek zlota, drugi nie ma zlota, ale ma pomysl jak zarobic kase w swiecie rzeczywistym. Ten kto ma zloto ufa mu i daje mu kwit(rozmienia kwit na drobne kwity i placi nimi za rozne rzeczy), ten drugi moze dysponowac zlotem i wydaje na rozne rzeczy, ktore sa potrzebne na to przedsiewziecie. 1 sytuacja: Przedsiewziecie sie udaje, oddaje kwit i kupuje kwity z rynku zeby zaspokoic pierwszego jaki mial prawo do procentu od zlota. I tu pojawia sie problem-on musi skads te zloto zabrac, rozumiem, ze jego sukces jest porazka innego. Teraz uswiadomilem sobie, ze czy wprowadzenie standardu zlota-to nie jest gra o sumie zerowej-jeden traci, drugi zyskuje? Nie chce tak daleko medrkowac, ale moze wlasnie to by wyjasnialo dlaczego swiat sie tak powoli rozwijal przez tyle stuleci-bo mielismy standard zlota(mniej lub bardziej psuty). Jeden drugiemu wykolywal oczy, zeby miec zloto, ale nie byl zainteresowany produkcja. To powoli zaczelo sie zmieniac od renesansu, gdy wloskie banki wlasnie zaczely produkowac kwity o wartosci wiekszej niz w rzeczy samej mialy pokladow o danej wartosci zlota, a calkiem przyspieszylo, od polowy XX wieku i potem od lat 70tych XX wieku.
2 sytuacja-drugi koles plajtuje-to jak w takim razie ma zwrocic pierwszemu kwit? Okazuje sie, ze pierwszy nie bedzie mial kwitu i nie bedzie mial zlota.
At marioosz
Właśnie….
tylko to co opisałeś to to jak działa standard złota 🙂
W obecnym modelu jest inaczej. System może generować młotki z powietrza z tym wszystkie młotki mogą wbić o trochę mnie gwoździ. ale suma summarum wbijają tyle samo co przed stworzeniem „nowych młotków”. Jeszcze uwaga jest taka że ten co ma pierwszy „nowy młotek” jest uprzywilejowany 🙂 pisałem o tym w FF a prawo własnosci.
Podoba mi się ten poziom abstrakcji jaki tu używamy do wyjaśniania w sumie prostej sprawy.
Spróbuje dorzucić jeszcze jedną cegiełkę.
Rząd mówi :
mieliśmy 10 kilometrów autostrad…. stworzyliśmy dodatkowe 40 kilometrów.
jednak kierowca jedzie tą autostradą i widzi że przejeżdża identyczny dystans jak poprzednio. Co zrobił rząd???
proste. usankcjonował że nowy jeden kilometr to dawne 200 metrów. prawda że prosto się tworzy bogactwo ???:)
rondo9
No nieźle zamotany koment.
Myślę, że większość Twoich dylematów została wyjaśniona w moich poprzednich wpisach. Zachęcam do ściągnięcia sobie I rozdziału książki rothbarda którą polecałem… jest za darmo i daje linka. rozwiało by tu szereg wątpliwości a w zasadzie wszystkie.
przede wszystkim że :
przy wymianie nigdy gra nie jest o sumie zerowej. Wymieniają sie dwie strony i każda odnosi korzyść… to chyba oczywiste. inaczej by sie nie wymieniali.
Złoto czy obojętnie jaki inny pieniądz, jakby było go coraz mniej do innych towarów to by się umacniał… ale co to znaczy??? nie ma to znaczenia bo wymieniamy tak de facto towar za towar. swoje produkty za inne produkty.. stosunek wymiany pomiędzy tymi produktami zmienia się oczywiście, ale wynika on z uwarunkowań stricte gospodarczych… jak jest jakaś rewolucja w produkcji mydła i można go naprodukować „od groma” to możesz za swoją prace go więcej nabyć. złoto tu tylko pełni rolę pośrednika. Ale stosunek wymiany jest tylko i wyłocznie wynika z dostępności poszczególnych towarów. Złoto jako takie ma te cechy że jest powszechnie akceptowalne i tyle.. nie ma dyskusji jest zawsze takie samo (jednorodne), jest dobrem rzadkim. Istnieje dodatkowo na rynku jubilerskim gdzie tez ma swoja wartość. To czy ktoś wydobędzie złoto z ziemi… proszę bardzo.. wydobywamy cały czas. ale trzeba ponieść koszty wydobycia. a można przecież w tym czasie zamiast wydobywać produkować coś innego i też zdobyć ze sprzedaży złoto.
Złoto się nie zdobywa dla samego trzymania. ma funkcję przechowywanie bogactwa i to zaleta, ale zdobywamy je po to żeby się wymieniać. bo każdy to zaakceptuje.
Jeszcze raz zachęcam do przeczytania książek… w sklepach niewiele kosztują a wiele wyjaśniają. nie sądzę żeby bez poważnego przemyślenia tematu z książka w kuchni wybrniemy z tych uproszczeń.
Ja też nie chce za dużo w komentach pisać bo co komentarz to w zasadzie nadaje się na wpis 🙂 po obróbce jakiejś tam
a wyprztykam się z pomysłów i co… zastój 🙂
@rondo9, @Autor:
Rondo9 słusznie zauważył, że jeśli ilość pieniądza (złota, ziemi) jest stała, to w miarę rozwoju (przybywania ludzi i innych towarów) zacznie brakować pieniądza (gra jest rzeczywiście o sumie zerowej, ceny zawsze spadają). Sztywne związanie waluty ze złotem, spowoduje, że ludzie zaczną sobie płacić innymi „pieniędzmi” (srebrem, miedzią, tytoniem, wódką). Powrócimy do czasów ograniczonego barteru. Podobno w USA przed wprowadzeniem $ było kilka tysięcy różnych „walut”. Jeśli chodzi o pożyczanie (kredyt), to jest to pomysł, który niesamowicie zwiększa możliwosci wytwórcze. Przywołując przykład młotka, pożyczanie zwiększa intensywność jego wykorzystania (są okresy bezczynności), co sprawia, że na świecie potrzeba mniej młotków. To jest siła kredytu i innych pożyczek (intensyfikacja korzystania z ograniczonego zasobu). Rzeczywiście negatywnym skutkiem kredytu jest wywołana przez niego (chwilowa) kreacja pieniądza. Zgadzam się, że kredyt wywołuje powoduje wyscig do zasobów i dlatego nie jest darmowy. To co może powstanie, w wyniku wzięcia kredytu, powinno być warte jego dania. No chyba, że wraz z wprowadzeniem złotej waluty zabronimy lichwy i wszystkie pożyczki (jak w Islamie) będą na 0%.
HES.. tylko właśnie waluta by była złotem a nie związana.
Deflacja jest naturalna
Nie było by żadnego armagedonu. nawet gdyby jedna uncja złota była na świecie to mogła by być pieniadzem nie ma to żadnego znaczenia.
nie wiem skąd pomysł że większa ilość pieniądza zwiększa możliwości wytwórcze?? rotfl
kredyt nie wywołuje chwilowej inflacji tylko stałą…
Jakoś podaż pieniądza nie spada od dziesięcioleci.
jak się robi spirala deflacji pustego pieniądza to prowadzi do implozji całego systemu. stracisz te wszystkie swoje pieniądze, które dziś nazywasz pieniądzmi i bedziesz się rozglądał wokół siebie co masz realnego. i po jakimś czasie jak ci sie znudzi wymieniać widelec na bochenek chleba to i tak zaakceptujesz złoto.
mogę jeszcze podać jeden link
http://doxa.blox.pl/2008/10/Pieniadz.html#ListaKomentarzy
@ Adam Duda
Myślę, że większość Twoich dylematów została wyjaśniona w moich poprzednich wpisach. Zachęcam do ściągnięcia sobie I rozdziału książki rothbarda którą polecałem… jest za darmo i daje linka. rozwiało by tu szereg wątpliwości a w zasadzie wszystkie.
@ Wlasnie tego chcialem uniknac, ze odpowiada się oczywistosciami-mam nadzieje, ze jak piszesz nizej jest to wynik ograniczonej ilosci czasu. Jeśli chodzi o ksiazke, to już ja sciagnalem, ale nie bede mial jej czasu przeczytac w okresie co najmniej 2 tygodni. Chce jednak powiedziec, ze to jest ksiazka apologlety systemu pieniadza zlotego-co daje tylko jedno spojrzenie na problem. Czy znasz może jakas ksiazke, która kwestionowalaby system „waluty zlotej”, albo najlepiej zlotej i pustej i proponowala trzecie rozwiazanie, albo pokazywala, jakie są dodatnie strony i ujemne kazdego z systemow. Najlepiej w formie dialogu rotharda, hayeka z keynesami i jeszcze friedmanami.
Moja podejrzliwosc wynika stad, ze jest to w zasadzie ideologia, a widzimy jak konczy jedna ideologia dzisiaj-oczywiscie można się spierac, ze bardzo wypaczona ideologia, ale jednak wprowadzana w życie przez tyle lat(przynajmniej tak się okreslajaca-liberalna-szczegolny przedstawiciel Greenspan i zastepowana inna ideologia keynsizmem-oczywiscie tez będzie wypaczony, a poza tym wprowadzajacy „nie wiedza co czynia” i nie znaja skutkow swego czynienia, co więcej nie są ich wogole swiadomi).
przy wymianie nigdy gra nie jest o sumie zerowej. Wymieniają sie dwie strony i każda odnosi korzyść… to chyba oczywiste. inaczej by sie nie wymieniali.
@ w zadnym wypadku nie twierdze, ze wymiana jest o sumie zerowej-ta zwiazana z wymiana towarow i uslug, w systemie jaki mamy teraz-pieniadza pustego; nie potrafie tego dowiesc, ale ta sytuacja zmienilaby się wtedy gdybysmy mieli pieniadz za zloto-wymiana towarow i uslug nie bylaby tak oplacalna-gdyz w dlugim okresie zloto zawsze zyskiwaloby na wartosci(moze inaczej tez to ujme-jakby ludzie w to zaczeli wierzyc, to by to doprowadziloby to do kryzysu takiego samego jak mamy teraz tylko o odwrotnych skutkach jak w pieniadzu pustym(pieniadz pusty w dlugim okresie traci na wartosci, ale zawsze ludzie się orientuja, ze tak to okresle „krol jest nagi” i nastepuje odwrot od pieniadza pustego, ale w normalnych czasach go akceptuja-bo tutaj naklada na nich ten „obowiazek” rzad). Zloto po prostu w ktorym momencie czasu stawaloby się zbyt przewartosciowane i ludzie porzucaliby je na rzecz innych aktywow. Problem w tym, ze tak jak-tutaj przepraszam-w pieniadzu papierowym gromadzenie zlota odbywaloby się przez niemal caly okres „wypychania” innych inwestycji na rzecz zlota
Mysle, ostatecznie ze zloto nie rozwiazaloby problemow z jakimi mamy do czynienia w pieniadzu pustym. One po prostu bylyby innego typu.
Na koniec chcialbym się podzielic refleksja-oczywiscie bogactwo jest wazne, bo pozwala przetrwac(przeciez nawet Bill Gates nie uzywa tego swego bogactwa na rzecz swego picia i popuszczania pasa-on ma tej kasy tyle, ze ona krazy i po prostu ktos na tej kasie zarabia lub traci obracajac nia, a on ma tylko prawo do zwrotu tej kasy-jednak jesliby chcial zeby mu ja zwrocono-to po pierwsze mialby może i ogromne obszary ziemskie-np. jakieś puszcze amazonskie czy rowniny patagonskie, czy nawet fabryki chinskie, ale przeszedlby się po nich i zapytal: przeciez nic się nie produkuje-gdzie są ludzie, czemu nie pracuja i nie powiekszaja mego bogactwa, a ludzie z dzidami wyskakuja-rewolucja-smierc kapitaliscie) szczegolnie w kryzysie, najwazniejsze zeby caly czas generowac jakieś przychody takie jak w pieniadzu papierowym. A dla tych co chca jednak zwiekszac bogactwo to zawsze musisz wymieniac jedno aktywo na drugie-w odpowiednim momencie, niestety czasami ciezko jest to oszacowac-czy cos jest przewartosciowane, czy nie jest, po drugie timing jest najwazniejszy musisz o tym wiedziec, zanim dowie się cala publika i po trzecie po prostu trudno czasami jest sprzedac jedne aktywa, nabyc inne i do tego w odpowiedniej wysokosci. Odnoszac się do dzisiejszej sytuacji-prawdopodobnie po tej deflacji(mierzonej dolarem), która obserwujemy nastapi inflacja-zloto poszybuje w gore-ale jak je zdobyc wymieniajac np. 200 tys. zl, a jednoczesnie przewiezc do siebie do domu, nie informujac o tym nikogo(w praktyce zawsze znajda się insiderzy-przyjdzie sam i poderznie nam gardlo i zabierze zloto-albo nasle kogoś innego) i tam przechowywac(w banku lepiej tego nie chowac, przyjdziemy po odbior okaze się ze bank albo nieczynny albo ktos je stamtad zwinie), poki inflacja nie ustanie i nastapi deflacja-bo banki centralne podniosa stope procentowa, a poza tym panika ustanie i trzeba będzie cos jesc, a więc i produkowac, a nie tylko troszczyc się o wymiane zlota.
I jeszcze jedna i ostatnia mysl. Dopiero teraz mi to wpadlo do glowy-inflacja i deflacja to dwie strony tego samego medalu-jesli cos rosnie to inflacja, ale jednoczesnie cos maleje to deflacja. Niestety dostepne wskazniki w szczegolnosci CPI nie są w zadnym wypadku tutaj przydatne, ja uwazam ze zle produkty się tam zalicza i w zlych wysokosciach. Lepiej zeby bylo znacznie wieksza ilosc przedstawiana opinii publicznej-w Polsce jest to bardzo karkolomne.
Aha i na koniec, czy mozesz w przyszlosci przedstawic jakieś dane dotyczace tego jak przedstawialy się ceny wyrazone w uncjach, czy gramach zlota za poszczegolne-podstawowe towary-chyba najbardziej odpowiednie powinny, chociaz również być zywnosc(z racji jej nieustannego uzywania) i jakieś dzialki w centrach miast(zawsze potrafily generowac dochod w ciagu np. kilkuset ostatnich lat-a w szczegolnosci jakichs 150 lat.
Złoto czy obojętnie jaki inny pieniądz, jakby było go coraz mniej do innych towarów to by się umacniał… ale co to znaczy??? nie ma to znaczenia bo wymieniamy tak de facto towar za towar. swoje produkty za inne produkty.. stosunek wymiany pomiędzy tymi produktami zmienia się oczywiście, ale wynika on z uwarunkowań stricte gospodarczych… jak jest jakaś rewolucja w produkcji mydła i można go naprodukować “od groma” to możesz za swoją prace go więcej nabyć. złoto tu tylko pełni rolę pośrednika. Ale stosunek wymiany jest tylko i wyłocznie wynika z dostępności poszczególnych towarów. Złoto jako takie ma te cechy że jest powszechnie akceptowalne i tyle.. nie ma dyskusji jest zawsze takie samo (jednorodne), jest dobrem rzadkim. Istnieje dodatkowo na rynku jubilerskim gdzie tez ma swoja wartość. To czy ktoś wydobędzie złoto z ziemi… proszę bardzo.. wydobywamy cały czas. ale trzeba ponieść koszty wydobycia. a można przecież w tym czasie zamiast wydobywać produkować coś innego i też zdobyć ze sprzedaży złoto.
@ wlasnie mi się przypomina-gdy zloto bylo to tez byla często zla alokacja zasobow-mozna się spierac, czy by bylo tak gdyby caly swiat przeszedl na system zlota, ale czy wlasnie nie istnieje niebezpieczenstwo takie, ze ludzie zaczna kopac wszedzie zeby je znalezc i mordowac, zeby tez je znalezc(tu się klaniaja wyprawy hiszpanskie na nowy swiat i goraczki zlota w roznych miejscach-afryka, kalifornia, australia-oczywiscie mozesz stwierdzic, ze skala tego byla mala, ale w dzisiejszym swiecie, przemieszczanie się i uzycie broni, która zabija jest znacznie latwiejsze niż kiedys. Jest jeszcze jedna rzecz-moze być taka zla alokacja zasobow, ze zloto się będzie po prostu chemicznie wytwarzac-o ile mi wiadomo można to czynic, chociaz powoduje monstrualne koszty-w przypadku przejscia na zloto, mogloby się okazac nie tak monstrualne one są. I chyba jeszcze najwazniejszy argument-skoro wiadomo, ze system pustego pieniadza jest taki niesprawiedliwy, to dlaczego ludzie sami nie zrezygnuja z niego i nie wprowadza zlotowego?(ok „sila bojowo-fizyczna” panstw, a szczegolnie usa), Mimo to wprowadzenie systemu zlotowego, czy to w wyniku administracyjno-ustawowej decyzji, czy przejscia mniej przejrzystego pozwoliloby jednym ludziom strasznie się wzbogacic, a innym strasznie zbiedniec praktycznie z dnia na dzien-chce stwierdzic-to jest niesprawiedliwe.
Poza tym chce jeszcze stwierdzic, ze przeciez nominalnie większość towarow wyrazonych w obecnym pieniadzu wzrasta-jest to skutek inflacji wywolanej pustym pieniadzem-ludzie po prostu wiedza, ze nie warto go trzymac, bo się na tym traci, a jak już trzymaja to zadaja odsetek.
23 Adam Duda
nie wiem skąd pomysł że większa ilość pieniądza zwiększa możliwości wytwórcze??
@tak zwieksza, po prostu kredyt pozwala na produkcje większej liczby rzeczy(oczywiscie, gdy zasoby nie są calkiem wykorzystane, w sensie kazdy metal na ziemi znaleziony, a kazdy plastik wyprodukowany, kazda kropla ropy zuzyta). Można się spierac, ze nastepuja zla alokacja zasobow w wyniku nadmiernej ekspansji kredytu, albo ze mamy nadprodukcje(to czy ona zla czy dobra).
kredyt nie wywołuje chwilowej inflacji tylko stałą…
Jakoś podaż pieniądza nie spada od dziesięcioleci.
jak się robi spirala deflacji pustego pieniądza to prowadzi do implozji całego systemu. stracisz te wszystkie swoje pieniądze, które dziś nazywasz pieniądzmi i bedziesz się rozglądał wokół siebie co masz realnego. i po jakimś czasie jak ci sie znudzi wymieniać widelec na bochenek chleba to i tak zaakceptujesz złoto.
@Tak wywoluje stala inflacje i to prawda ze system może się zawalic, wydaje się, ze to może nastapic w przypadku calkowitej utraty zaufania przede wszystkim do dolara(oczywiscie również obligacji usa) i jakiejs formy rozpadu tego panstwa. Ale mylisz się, ze powroci zloto-moze chwilowo-ale po prostu „sila fizyczno-militarna” pozwoli panstwu na powrot do systemu pieniadza pustego. Po prostu musialbys przeorac umysly elit, zeby do czegoś takiego doszlo, a one nie są tym zainteresowane. Przepraszam za uzycie tego slowa, ale nawet jak „masy” zaakceptuja zloto w pewnym momencie to w koncu jakis dolar/amero powroci. Elitom wprowadzenie zlota by się oplacilo, ale wtedy, gdyby mieli w swoich rekach wystarczajace zasoby, które pozwolilyby im na bycie nadal elitami-majacymi wladze i bogactwo-jesli nie mają teraz wystarczajacej ilosci zlota to się na to nie zdecyduja-bo ktos inny będzie mial więcej zlota od nich, ewewntualnie zloto być może jest za bardzo rozproszone, zdywersyfikowane.
Ja sam uwazam, ze mimo wszystko to raczej dolar zostanie zamieniony przez jakas inna walute „rezerwowa” może przjsciowo zloto, może przejsciowo euro, ale raczej w ostatecznosci jakiegos juana-pytanie jest znowu o timing
rondo9
myślę że odłóżmy tą dyskusje na później. może za te dwa tygodnie jak poczytasz trochę więcej. trzeba na spokojnie.
Z tym co piszesz w wielu miejscach się zgadzam jednak w pewnych kluczowych kwestiach nie.
jest wiele odpowiedzi i nie chodzi o to żeby je wyczytać z książek.. trzeba samemu dojść do wniosku co jest normalne a co nie. książki mogą pomóc w zdobyciu wiedzy ale nie mogą jej dać.
To, że Cie coś nurtuje, gmera w mózgu to dobry objaw… to znaczy że coś nie pasuje 🙂
Jak szukasz wiedzy, to nie żądaj informacji.
dzięki za ten wpis
to be continued…
@ Adam Duda
Nie odniose sie do ostatniego twego wpisu, bo nie przeczytalem ksiazek, ale troche sprawy przemyslalem. Jak wiesz przynajmniej w teorii moze pieniadz miec kilka zastosowan. Mnie interesuja, w tym momencie tylko 2 jesli chodzi o zloto. Moze ono byc doskonalym materialem na pelnienie funkcji srodka wymiany, ale problem zaczyna sie wtedy, gdy jest uzywane w funcji tezauryzacji wartosci. Mysle, ze tak zgrabnie moge podsumowac, to co napisalem wyzej.
W książce którą sciągnełes jest rozdział o „problemie tezauryzacji”. Myśle że dobry materiał na przeymyślenia 🙂
Aha, nadal bede Ciebie czytal, bo na pewno czesc pogladow jakie sie tu przedstawia jest niewatpliwie dobra. Szczegolnie w zakresie poszczegolnych rynkow czy firm. Problem stanowi, ze tak powiem makroekonomia.
Wiem, ze Krugman to keynesista, ale mysle, ze nawet dla Ciebie jest wart przeczytania ponizszy artykul-wiem, ze to mainstream i pewnie troche upraszcza-choc z drugiej strony ciezko jest mi przyjac, ze czlowiek nie uczeszczajacy do szkoly ekonomicznej moze naprawde zrozumiec o czym on mowi, nie patrzac non stop do encyklopedii(przepraszam, moze za nisko oceniam jednak mozliwosci poznawcze przecietnego czlowieka?):
http://wyborcza.pl/1,76498,5846885,Kim_byl_Milton_Friedman_.html
Nie wiem, czy wczesniej to gdzies sygnalizowalem w moich powyzszych postach, ale jak nie to powiem/ewentualnie powtorze, mysle ze paradoksalnie nie jest najwazniejszym celem jest uzyskiwanie bogactwa, ale otrzymywanie w kazdym okresie czasu(zycia jednostki) dochodow, ktore pozwalaja na zaspokojenie podstawowych potrzeb. Kryzys, ktory nadchodzi, moze spowodowac, ze powyzsze stwierdzenie bedzie bardzo pozadane przez wielu ludzi, zas nie bedzie faktycznie spelniony(chodzi mi o mozliwosc uzyskiwania dochodow, nawet kosztem pozbywania sie dotychczas zgromadzonych aktywow-pytanie czy tak sie stanie zalezy ostatecznie od tego czy zwyciezy inflacja, czy deflacja-tak czy siak i jedna i druga w koncu moze spowodowac ostatecznie i tak te same negatywne skutki-bezrobocie i pogorszenie stopy zyciowej).
Jeszcze raz mowie, ze przeczytam ta ksiazke, bo nawet jesli sie nie zgadzam z Austriakami, to przeciez musze poznac doglebnie ich poglady, zeby moc przypisac im, ze sie myla. Pozwol, ze pozwole przedstawic to w formie obrazowej, po prostu musisz miec odniesienie, zeby zauwazyc, ze cos jest dobre musisz widziec, stwierdzic, czuc, ze cos jest zle, wazne zeby tego nie absolutyzowac? Kady jest po trochu sofista, ale trzyma sie tez jakichs tam przez siebie ustalonego porzadku-przy tym dokonujac oceny-cos co jest dobre, cos co jest zle i ciezko jest mu przekroczyc granice tego co jest zle.
Obawiam sie(mam nadzieje, ze nieslusznie), ze Austriacy to tacy skrajniacy, jak w niektorych momentach Friedman z przytaczanego artykulu. Slepa wiara i zaklecie: kruszcowy pieniadzu i rynku dzialaj, a dalej ja z synowcem na czele i (dobrze) bedzie!
Pieniądz oparty na złocie sprawdza się znakomicie, pod warunkiem wyeliminowania lichwy (pożyczania na procent). Przypominam, że lichwa jest grzechem ciężkim.
Jak to ma działać? Nic nie trzeba wymyslać, bo w krajach arabskich to funkcjonuje bez wiekszych problemów. W tym systemie trzeba jednak zapomnieć o szybkich fortunach i bogaceniu się bez ograniczeń.
Albo stabilny rozwój, albo katastrofa. Innego wyboru nie mamy.
A niby ci Arabowie na procent nie pożyczają?? czy to sią nazwie, prowizja, opłata, udział w zyskach – jeden pies.. ryzyko ma na sobie dający pożyczkę i musi byc w ten czy inny sposób za to ryzyko wynagrodzony. I nie potrzeba żadnego „nowego” pieniadza na „procent”